28.07.2015

Rozdział 17

Justin's pov

Od wczorajszej rozmowy z Emily, nie mogłem przestać myśleć o tym wszystkim. Z jednej strony chęć bycia z nią to cholerny błąd i już to wiem, ale z drugiej strony co mnie obchodzi ten gnojek kiedy ja chcę z nią być? Nie mam zamiaru jej sobie odpuścić tylko dlatego, że ma popieprzonego brata. Ona różni się od niego cholernie. Na szczęście. Mam tylko nadzieję, że nie oleje mnie dlatego, że jestem w gangu. Nie chciałbym usłyszeć od niej, że nigdy więcej się nie spotkamy bo robię złe rzeczy i ona nie chce mnie znać. Jest pierwszą dziewczyną od długiego czasu, która coś dla mnie znaczy i nie zamierzam tego spieprzyć.

Co ty ze mną zrobiłaś, Emily?

Zaśmiałem się sam do siebie i pokręciłem swoją głową po czym podniosłem się leniwie i wstałem z łóżka.

Po długim prysznicu, zszedłem na dół do kuchni gdzie Thomas jadł już śniadanie. Przywitałem się z nim po czym wziąłem z blatu kanapki i usiadłem naprzeciwko niego z uśmiechem na ustach.

-Naprawdę Pan ją polubił – mruknął po chwili Thomas. Spojrzałem na niego, unosząc brwi po czym zaśmiałem się, wzruszając swoimi ramionami.

-Mów mi po imieniu, Thomas – powiedziałem, nalewając sobie soku. Tak naprawdę Thomas nie był tylko moim ochroniarzem, był też moim wieloletnim przyjacielem, któremu ufałem w stu procentach.

-Dobrze.. więc Justin, polubiłeś tę dziewczynę i to bardzo, zachowujesz się jak zakochany – powiedział po chwili i uśmiechnął się do mnie, na co przewróciłem swoimi oczami.

-Spieprzaj, nie jestem zakochany – burknąłem po czym zrobiłem kęs kanapki. Była pyszna, jak zawsze. Ellie robi idealne nawet kanapki. Ciekawe jak gotuje Emily.. Kurwa. Znowu o niej myślę. Miałem ochotę walnąć się w twarz.

-Jasne – mruknął i dopił swoją kawę po czym wstał i ponownie na mnie spojrzał – Wiem co widzę i nie zepsuj tego, ona jest naprawdę świetną dziewczyną. Będzie jej ciężko, ale pokaż jej, że ci zależy. Zrób coś dla niej i dbaj o nią bo będziesz żałował – powiedział i nachylił się nade mną, klepiąc mnie po ramieniu po czym wyszedł z kuchni. Thomas rzadko dawał mi rady, tylko w wyjątkowych sytuacjach. Jeśli mam być szczery, to nigdy nie byłem wobec niego fair. Traktowałem go jak zwykłego pracownika, którym nie był, zamiast normalnie się z nim przyjaźnić. Thomas to bardzo mądry człowiek i wie dużo o związkach, w końcu jest już w poważnym związku z Kelsey. Właśnie, dawno jej nie widziałem, a myślę, że polubiłyby się z Emily..

Ja. Pierdole.

Czy ja w każdej sytuacji muszę o niej myśleć? To zaczęło robić się irytujące. Westchnąłem ciężko i pokręciłem do siebie głową. Kiedy zjadłem śniadanie, wstałem od stołu, a w tym samym momencie do głowy wpadł mi świetny pomysł. Uśmiechnąłem się do siebie od razu.

Bądź gotowa na wieczór, Emily.

Emily's pov

Cały dzień nie odezwałam się słowem do Chrisa. Nie obchodziło mnie czy się wściekał, czy było mu przykro, czy chciał coś ważnego. Mnie jego zachowanie też bolało. Nie odpisywałam na jego wiadomości i nie odbierałam jego telefonów. Na szczęście Carly dzisiaj oderwała mnie od tego wszystkiego i po szkole zabrała mnie ze sobą na zakupy. Zdecydowanie potrzebowałam jej towarzystwa. Potem zajęłam się lekcjami, których oczywiście miałam masę.

Przy okazji, jest już 18, a Justin w ogóle się nie odezwał od wczoraj. Nie żeby musiał czy coś, ale mówił, że się odezwie.. Tak, tak. Czekałam cały dzień z niecierpliwością na chociaż głupiego sms'a, ale nie było nic. Zaczynałam się zastanawiać czy sobie nie odpuścił? W końcu jestem siostrą jego największego wroga. Przygryzłam dolną wargę i przełączyłam pilotem na kanał muzyczny, starając się skupić na beznadziejnych teledyskach. Uśmiechnęłam się do siebie kiedy puścili kawałek Justina Timberlakea – „Mirrors". To był zdecydowanie jak do tej pory najnormalniejszy teledysk, a i sama piosenka była świetna. Justin jest cholernie przystojny. Ale nie bardziej niż Bieber.. Jęknęłam do siebie i pokręciłam głową. Jestem żałosna. W tym samym momencie mój telefon zadzwonił krótko na znak wiadomości. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce po czym przesunęłam palcem po ekranie, odblokowując go. Wiadomość od nieznanego numeru.

„Cześć, niunia. Szykuj się, za 15 minut będę pod twoim domem. Justin."

Uśmiechnęłam się do siebie automatycznie, czytając wiadomość. A więc jednak sobie mnie nie odpuścił. Miałam ochotę piszczeć i skakać, mimo że powinnam go nienawidzić. Pieprzyć to. Mogę spróbować o tym wszystkim zapomnieć, prawda? Zapisałam szybko jego numer po czym otworzyłam wiadomości ponownie.

Do: Justin

„A powiesz mi może gdzie mnie zabierasz?"

Nie minęło dużo czasu, a dostałam odpowiedź.

Od: Justin

„Niespodzianka ;)"

Jęknęłam, kręcąc głową. Nie znosiłam niespodzianek, ale mimo tego czułam podekscytowanie i radość. Niestety szybko przestałam się cieszyć, kiedy uświadomiłam sobie, że mam 12 minut. 12 m i n u t. Jak ja się wyrobie?

Zerwałam się szybko z łóżka po czym podbiegłam do szafy i zaczęłam wyrzucać z niej wszystko co możliwe, żeby znaleźć coś fajnego. Co ja mam ubrać? Czy to będzie randka? Cholera, nie wiem co robić.

W końcu po kilku chwilach zdecydowałam się na czarne, obcisłe rurki, niebieską koszulę, która wyglądała trochę jakby była jeansowa i czarne szpilki na średnim obcasie. Na koniec rozczesałam szybko swoje włosy i przejrzałam się w lustrze. Miałam jeszcze lekki makijaż z rana i właściwie to nie widziałam potrzeby żeby go poprawiać. W tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi więc to na pewno Justin. Schowałam klucze oraz telefon do kieszeni i wyszłam z pokoju.

-Co ty tu robisz? Spieprzaj – warknął Chris, na co przewróciłam swoimi oczami, schodząc po schodach.

-Przyszedłem po Emily więc się odpierdol – odpowiedział Justin i zacisnął swoje wargi, a kiedy mnie zobaczył rozchylił je lekko i zlustrował mnie wzrokiem. Cholera, tylko nie to. Zarumieniłam się delikatnie i odchrząknęłam cicho.

-Ty chyba z nim nie wychodzisz, co? – spytał Chris i spojrzał na mnie, a ja przewróciłam swoimi oczami.

-Nie twój interes z kim i gdzie wychodzę – wymamrotałam i podeszłam do drzwi po czym odepchnęłam Chrisa tak żebym mogła przejść i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi.

-Wyglądasz tak zwyczajnie, a tak dobrze i seksownie – wymamrotał Justin, a ja przygryzłam dolną wargę, uśmiechając się nieśmiało. – Aw i się rumienisz – zaśmiał się, na co od razu zareagowałam i uderzyłam go w ramie.

-Ty też wyglądasz dobrze, Bieber – powiedziałam po chwili kiedy zlustrowałam go wzrokiem. On nie wyglądał dobrze. Wyglądał kurewsko dobrze. Był ubrany cały na czarno co sprawiało, że wyglądał cholernie seksownie. Miał spodnie z niskim krokiem, zwykłą koszulkę i skórzaną bluzę oraz ciemne buty i ciemną czapkę skate. Niby zwyczajnie, ale jak dobrze. Z rozmyślań wyrwał mnie śmiech chłopaka. Spojrzałam na niego po czym ruszyłam za nim do jego auta.

-Więc gdzie jedziemy? - spytałam kiedy zapięłam swój pas i spojrzałam na chłopaka, a on przewrócił swoimi oczami.

-Mówiłem, że to niespodzianka więc ci nie powiem, Emily.

Westchnęłam ciężko i spojrzałam przez boczną szybę. Jednak w głębi siebie się cieszyłam i to cholernie. Nie mogłam się doczekać i trochę się denerwowałam. Uśmiechnęłam się delikatnie do siebie, patrząc na widoki miasta za szybą.

-Jesteśmy na miejscu – wymamrotał Justin, zatrzymując się pod wysokim i dobrze oświetlonym budynkiem. Byłam tu pierwszy raz. Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam co znajduje się w środku. Justin wysiadł i okrążył auto po czym otworzył drzwi od mojej strony i uśmiechnął się do mnie, wyciągając w moją stronę dłoń. Odwzajemniłam uśmiech, łapiąc za jego dłoń po czym wysiadłam. Odchyliłam delikatnie głowę do tyłu, patrząc ponownie na budynek. Teraz już wiedziałam co to za budynek. W środku są sale balowe, a na samej górze podobno jest restauracja. Pamiętam jak przejeżdżałyśmy tędy z Carly i opowiadała mi jak tutaj musi być świetnie. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, a Justin spojrzał na mnie pytająco.

-Idziesz czy będziesz tak gapić się na budynek? – spytał z wyraźnym rozbawieniem na twarzy. Przewróciłam oczami, nadal się uśmiechając po czym powoli ruszyłam.

-Mogłeś mi powiedzieć żebym się ubrała jakoś..nie wiem, bardziej wieczorowo? – westchnęłam ciężko i spiorunowałam wzrokiem Justina.

-A czy ja wyglądam wieczorowo? Wyglądasz pięknie i przestań dobrze? – zarumieniłam się delikatnie na jego słowa i spuściłam głowę, zasłaniając twarz swoimi włosami, a Justin się zaśmiał.

Weszliśmy do budynku i podeszliśmy do recepcji, przy której stała wysoka blondynka. Na pewno była starsza ode mnie, no i była piękna. Wyglądałam przy niej jak dziecko.

-Rezerwacja na nazwisko Bieber – wymamrotał Justin i spojrzał na kobietę, a ona od razu uśmiechnęła się do niego słodko, na co miałam ochotę przewrócić oczami. Justin uśmiechnął się miło, a kiedy kobieta sprawdziła w komputerze naszą rezerwacje, powiedziała nam do której windy mamy iść.

Po kilku minutach wyszliśmy z windy, a moim oczom ukazał się piękny i wielki taras z widokiem na część Nowego Jorku. Ale to nie był typowy taras na świeżym powietrzu. Dookoła były szklane i duże okna. Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie duże wrażenie i nie tylko ja to zauważyłam, ale Justin także. Patrzył na mnie rozbawiony kiedy oglądałam wszystko z rozchylonymi wargami.

-No co? Nie wiedziałam, że tutaj jest tak pięknie – wymamrotałam, a Justin w końcu pokiwał głową ze zrozumieniem.

-To się naciesz bo będziemy tutaj sami dzisiaj wieczorem. Chodź – powiedział z uśmiechem po czym chwycił moją dłoń, prowadząc mnie w stronę pięknie nakrytego stolika. Spojrzałam na nasze dłonie i uśmiechnęłam się, przygryzając swoją dolną wargę, a po moim ciele przebiegły dreszcze. Miałam ochotę jęknąć kiedy Justin puścił moją dłoń żeby odsunąć przede mną krzesło. Spojrzałam na niego i miałam ochotę się zaśmiać. Od kiedy jest takim gentelmanem? Zamiast tego, jednak usiadłam, a po chwili naprzeciwko mnie usiadł Justin.

Kiedy po kilku minutach wybraliśmy dla siebie dania, podszedł do nas kelner. Był w średnim wzroście, ale był przystojny. Jego grzywka lekko opadała na jego zielone oczy. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się miło, a zarazem zalotnie.

-Co podać? – spytał, nie odrywając ode mnie wzroku, przez co zarumieniłam się delikatnie. Czułam się trochę niekomfortowo, ponieważ naprzeciwko mnie siedział Justin i nie chciałam żeby się wkurzył czy coś.. O ile w ogóle go to obchodzi, prawda?

-Danie numer 24 – mruknęłam, uśmiechając się miło po czym spojrzałam na Justina. Patrzył na kelnera, zaciskając mocno swoje wargi.

-Dla mnie to samo i czerwone wino – wymamrotał w końcu, a kelner pokiwał głową, zapisując wszystko w notesie. – I jeszcze jedno – mruknął Justin, skupiając tym nasze spojrzenie na nim. – Lepiej zajmij się pracą, a nie gapieniem się na dziewczynę, która nie przyszła tu z tobą.

Zachichotałam cicho, kręcąc głową. Czy on był zazdrosny? Nieważne. Chłopak tylko przewrócił oczami po czym odszedł, zostawiając nas samych.

-Zazdrosny? – spytałam, unosząc brwi i patrząc na Justina.

-Ja? W życiu – prychnął, po czym uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym swoje białe zęby. Westchnęłam z uśmiechem.

Po 10 minutach dostaliśmy nasze dania i zaczęliśmy jeść w ciszy. O dziwo, ta cisza wcale nie była niekomfortowa, ale przyjemna. W połowie dania, chwyciłam za kieliszek i upiłam łyka wina po czym spojrzałam na Justina.

-Powiesz mi z jakiej okazji tutaj jesteśmy?

-Ty. Ty jesteś tą okazją – wymamrotał Justin, patrząc mi w oczy, a ja przygryzłam mimowolnie swoją wargę, rumieniąc się. Chłopak natychmiast się uśmiechnął po czym napił się małego łyka wina. Cholera. To było urocze i od razu poczułam ścisk w brzuchu, całkiem przyjemny ścisk.

-Podoba mi się tutaj – powiedziałam po chwili i spojrzałam na panoramę miasta. – Jest naprawdę pięknie. Skąd znasz takie miejsce?

-Spotkałem się tutaj z Thomasem kiedy go zatrudniałem – powiedział Justin, na co ja pokiwałam głową po czym na niego spojrzałam i uśmiechnęłam się. Był taki przystojny. Nie miał już na sobie czapki, a jego włosy wyglądały tak dobrze, że miało się ochotę wplątać w nie palce. Westchnęłam cicho na swoje myśli, a w tym samym momencie Justin wstał i podszedł do mnie.

-Zatańczymy? – spytał, unosząc brew z uśmiechem i wyciągnął w moją stronę dłoń. Uśmiechnęłam się, chwytając jego dłoń i wstałam po czym poszłam z nim na środek tarasu. Chłopak przyciągnął mnie jedną ręką za biodra do siebie, a ja objęłam jego szyję rękoma i zaczęliśmy tańczyć. Czułam się tak dobrze w jego ramionach. Może to głupio zabrzmi, ale czułam się bezpiecznie. Oparłam czoło o jego ramię i zaczęłam wdychać jego zapach. Jego zapach to jedna z moich słabości. Jeszcze nie poznałam chłopaka, który pachniałby tak cudownie i zmysłowo. W tej chwili zapomniałam dosłownie o wszystkim i liczyła się tylko ta jedyna chwila, nic więcej.

-Emily? – mruknął po kilku chwilach Justin, a ja odsunęłam swoją głowę i uniosłam ją żeby na niego spojrzeć.

-Hm?

-Nie odpowiedziałaś...

-Tak – przerwałam mu, wiedząc co ma na myśli i uśmiechnęłam się do niego, a on rozszerzył swoje oczy, w których mogłam zobaczyć radość i zaskoczenie.

-Tak? – mruknął, niedowierzając.

-Tak – szepnęłam po czym przyciągnęłam go za kark bliżej swojej twarzy i złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku.

2 komentarze:

  1. No i są raaazem .Kurde tak dobrze piszesz ,a nie masz żadnych komentarzy , az dziwne..

    OdpowiedzUsuń