15.09.2015

Rozdział 37

3 miesiące później

Emily’s pov

Westchnęłam, wycierając się ręcznikiem po czym podeszłam do ciuchów, które zostawiłam na szafce. Włożyłam na siebie białą, koronkową bieliznę po czym stanęłam przed lustrem. Uśmiechnęłam się, widząc, że moje ciało wygląda naprawdę dobrze w ostatnim czasie. Nie żebym wcześniej wyglądała jakoś źle, ale teraz po prostu mam ciało jakie mi odpowiada. No i nie tylko mi bo Justinowi także. Podeszłam ponownie do szafki i wzięłam z niej czarne rurki po czym wsunęłam je na nogi, a potem założyłam białą, obcisłą bluzkę na ramiączka, a na to prześwitującą, białą koszulę na krótki rękaw. Stanęłam ponownie przed lustrem i wsunęłam na stopy jasno różowe szpilki po czym spojrzałam na siebie i odetchnęłam z uśmiechem. Wyglądałam dobrze, naprawdę dobrze. Jeszcze tylko makijaż i będzie idealnie. Postanowiłam zostawić włosy rozpuszczone bo tak czułam się zdecydowanie lepiej.

Po 30 minutach zeszłam na dół do kuchni po czym usiadłam przy stole, na którym stała moja kawa, zrobiona przez Chrisa.
-Gotowa zakończyć kolejny rok nauki i rozpocząć wakacje? – spytał, patrząc na mnie z uśmiechem, co odwzajemniłam i pokiwałam głową.
-Pewnie, że tak – zaśmiałam się po czym upiłam łyka kawy i westchnęłam cicho. Dziś zakończenie. Na szczęście nie mam się czym martwić bo moje oceny są dobre. Justin pomagał mi nadrabiać wszystko co opuściłam, a potem już spokojnie poradziłam sobie sama. Spędziliśmy z Justinem wspaniałe trzy miesiące, przez które naprawdę się do siebie zbliżyliśmy. Oczywiście kłóciliśmy się, ale te kłótnie nie były aż tak poważne. Ogólnie mówiąc, byliśmy ze sobą szczęśliwi. No i Justin i Chris stali się naprawdę dobrymi przyjaciółmi przez ten czas. Zabawne prawda?
-Świętujesz dzisiaj z Justinem?
-Tak, powiedział, że mnie gdzieś zabiera, ale jak zwykle nie powiedział gdzie – przewróciłam swoimi oczami i oblizałam swoje wargi.
-Dobra, tylko nie upijcie się, okej? – spojrzałam na Chrisa, który patrzył na mnie z powagą w oczach.
-Przysięgam, że się nie upijemy – przyłożyłam dłoń do piersi i zachichotałam cicho.


-Kolejny rok nauki za nami, mała! – pisnęła Carly kiedy siedziałyśmy w jej samochodzie, jadąc do szkoły.
-Hej, jeszcze nie – wskazałam na nią palcem z szerokim uśmiechem – Jeszcze nie dostałyśmy świadectw.
-Cokolwiek – powiedziała, przewracając swoimi oczami i uśmiechnęła się do mnie słodko.
Cóż, Carly jak zwykle wyglądała idealnie. Miała na sobie beżową sukienkę, idealnie podkreślające jej zgrabne ciało oraz przepiękne szpilki, które kosztowały fortunę. Nie musiała robić mocnego makijażu bo kiedy miała lekki, wyglądała o wiele lepiej. Chłopacy zawsze się o nią zabijają i pewnie dzisiaj też będą ją podrywać, jak zawsze. Ale teraz już jej tego nie zazdrościłam. Ja już miałam miłość mojego życia i doceniałam to. Nie potrzebowałam tłumu chłopaków, latających za mną.

Droga do szkoły zajęła nam jakieś 10 minut samochodem więc byłyśmy na miejscu na czas. Wysiadłyśmy z auta i ruszyłyśmy do wejścia do szkoły, a potem skierowałyśmy się na salę, na której miało odbyć się zakończenie.
Byłam z siebie dumna bo cały czas się uczyłam i nie zawaliłam szkoły z głupiego powodu. Niby byłam szczęśliwa, ale była rzecz, która nie dawała mi spokoju. Cholernie mi przykro, że nie ma tu ze mną moich rodziców, że nie mogą zobaczyć moich wyników i już nigdy tego nie zobaczą. Nigdy nie zobaczą jak kończę studia, zakładam rodzinę i pracuję. To bolało bardziej niż cokolwiek. Wzięłam głęboki wdech, powstrzymując łzy, napływające do moich oczu po czym usiadłam na krzesełku obok mojej przyjaciółki i spojrzałam na dyrekcję.

Po prawie dwóch godzinach, wyszłyśmy z Carly ramie w ramie ze szkoły z uśmiechami na twarzach. Byłyśmy szczęśliwe, że w końcu możemy odpocząć od szkoły. Właściwie ja bardziej cieszyłam się tym, że będę miała więcej czasu dla Justina. To będą wakacje mojego życia, jestem tego pewna.
-Wracasz ze mną czy Justin po ciebie przyjeżdża? – zapytała moja przyjaciółka kiedy szłyśmy w stronę parkingu.
-Wiesz, właściwie to sama nie wiem czy..
-Dzień dobry, skarbie – usłyszałam głos tuż przy moim uchu i poczułam jak silne, męskie ręce oplatają moje biodra i uśmiechnęłam się szeroko, odwracając głowę w stronę Justina, a ten od razu cmoknął moje usta.
-Cześć, Justin. Też tutaj jestem – powiedziała Carly, machając do niego świadectwem, a on spojrzał na nią, śmiejąc się cicho.
-Cześć, cześć – powiedział z uśmiechem, a ja położyłam dłonie na dłoniach chłopaka z uśmiechem.
-Dobra, to ja jadę do domu i rozumiem, że nie świętujesz dzisiaj z nami? – zapytała dziewczyna, unosząc brwi.
-Nie, przykro mi – pokręciłam głową po czym wzruszyłam ramionami. Carly przewróciła oczami i uśmiechnęła się do mnie po czym pożegnałyśmy się, a kiedy poszła do swojego auta, odwróciłam się w stronę Justina i spojrzałam na niego.
-Tęskniłaś? – szepnął, przyciągając mnie bliżej siebie.
-Bardzo, a ty? – mruknęłam cicho, oplatając dłońmi jego szyję. Nie widzieliśmy się przez ostatnie trzy dni bo Justin miał pracę, ale mimo to, dzwonił do mnie kiedy tylko mógł.
-Też – uśmiechnął się i złączył nasze usta w czułym i pełnym miłości pocałunku, który momentalnie odwzajemniłam.
-To gdzie mnie dzisiaj zabierasz? – spytałam kiedy po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie, a chłopak zaśmiał się, kręcąc swoją głową.
-Nadal się niczego nie nauczyłaś, mała.
Jęknęłam, idąc za chłopakiem w stronę jego auta i splotłam nasze palce. Przez te trzy miesiące nic się nie zmieniło. Nadal nie mówił mi gdzie mnie zabiera. To było wkurzające, ale mimo to, nigdy mnie nie zawiódł i zawsze wszystko mi się podobało. Pamiętam kiedy Justin powiedział, że ma słabe pomysły. Cholera, gówno prawda. Jego randki były najlepsze na świecie. Jestem pewna, że większość dziewczyn o takich marzy, a mało który chłopak potrafi takie zorganizować. Byłam ciekawa co Justin przygotował na dzisiaj. W końcu to zakończenie i powiedział, że to będzie „coś wyjątkowego”. A mi tak naprawdę wystarczyłby mi tylko on i jedzenie, poważnie.
-Pokaż to świadectwo – wymamrotał Justin kiedy wsiedliśmy do auta. Uśmiechnęłam się nieśmiało i podałam mu kartkę papieru, a on od razu zaczął ją przeglądać po czym spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem – No, no. Mam mądrą dziewczynkę – wymamrotał, nachylając się nade mną i cmoknął moje usta.
-Przestań, głupku – zachichotałam cicho, kręcąc swoją głową.
-Hej, to że nie miałem na świadectwie takich ocen jak ty, nie znaczy, że jestem głupi – powiedział, robiąc oburzoną minę, przez co wyglądał tak cholernie uroczo i słodko, że miałam ochotę wycałować całą jego twarz, jakkolwiek głupio to brzmi.
-Kocham cię, słodziaku – wymamrotałam, czochrając jego włosy po czym odłożyłam świadectwo na tylne siedzenie, a Justin przewrócił swoimi oczami.
-Nie jestem słodki.
-Jesteś, Justin, jesteś.
-Dobra, ale to będzie nasza tajemnica – wyszeptał, mrugając do mnie, a na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Jak można go nie kochać do cholery?

Po 20 minutach wysiedliśmy z auta i rozejrzałam się dookoła. Byliśmy na jakiejś polanie i to naprawdę ładnej polanie. Spojrzałam na chłopaka, który akurat chwycił moją dłoń, splatając nasze palce po czym pocałował mnie w policzek i pociągnął w stronę górek. Zmarszczyłam swoje brwi, ale nie odezwałam się słowem, patrząc na widoki przed sobą. Po chwili ujrzałam na jednej z górek duży balon i rozchyliłam swoje wargi.. Czy to jest to, co zaplanował Justin? Tak, to na pewno jest to bo szliśmy prosto na tą górkę, a kiedy na nią weszliśmy, Justin przywitał się z mężczyzną, do którego najwidoczniej należał balon.
-Możecie już wchodzić, wszystko jest gotowe – powiedział, uśmiechając się do nas.
-Dobra, dzięki, stary – mruknął Justin, uśmiechając się lekko po czym pociągnął mnie w stronę balonu – Wiem, że masz lęk wysokości, ale nie bój się bo będę z tobą i nic nam się nie stanie – wymamrotał i spojrzał na mnie z uspakajającym uśmiechem, a ja przygryzłam dolną wargę.
-Dobrze, ufam ci – szepnęłam po chwili, a chłopak wszedł do balonu po czym pomógł wejść mi. Wzięłam głęboki wdech, stając przy brzegu balonu i trzymając się mocno krawędzi.
-Nie bój się, mała – szepnął Justin do mojego ucha po czym pocałował skórę za nim.
Po kilku minutach mężczyzna, który stał cały czas na górce, kiwnął do Justina głową po czym puścił nasz balon, a my po chwili zaczęliśmy lecieć w górę przez co zamknęłam oczy i wciągnęłam powietrze.
-Emily, otwórz oczy bo ominą cię piękne widoki – wymamrotał Justin i objął mnie od tyłu w pasie, wzdychając cicho. Pokiwałam niepewnie swoją głową po czym otworzyłam oczy powoli i spojrzałam w dół. Byliśmy już coraz wyżej i jeśli mam być szczera to strach przed wysokością, zastąpiło wrażenie. Z góry to wszystko wyglądało pięknie, naprawdę. Byłam pod wielkim wrażeniem.
-Wow, jest naprawdę pięknie.. – wymamrotałam cicho po chwili, a Justin oparł brodę na moim ramieniu – Nie wierzę, że wymyśliłeś coś tak..romantycznego i cudownego. Każdy by się spodziewał, że zabierzesz mnie na jakąś imprezę czy coś żeby świętować wakacje, a tym czasem ty robisz coś zupełnie innego niż wszyscy.
-Bo ja jestem inny i nie chcę żebyśmy się upili i nie pamiętali nic z tego dnia. To będą nasze pierwsze wakacje razem, a po za tym tutaj nawet nie chodzi tylko o to – wymamrotał po czym odwrócił mnie w swoją stronę i spojrzał w moje oczy – Chcę ci pokazać jak bardzo mi na tobie zależy i zrobiłbym wszystko żebyś była szczęśliwa. Chcę żebyś miała co wspominać za kilka lat i opowiadać innym. Chcę zastąpić wszystkie złe wspomnienia dobrymi – wyszeptał, gładząc mój policzek dłonią.
-Cholera, jak ja cię kocham, Justin – wymamrotałam z szerokim uśmiechem na ustach po czym stanęłam na placach i pocałowałam chłopaka – I dziękuję – mruknęłam w jego usta.
-To nie koniec niespodzianek na dzisiaj, mała – zaśmiał się po pocałunku, a ja zmarszczyłam brwi, odsuwając się od niego delikatnie. Chłopak mrugnął do mnie, puszczając mnie po czym odwrócił się i podszedł do.. co do cholery robiła tu gitara i jakim cudem jej wcześniej nie zauważyłam? No może dlatego, że byłam wystraszona, ale kolejne pytanie. On umie na niej grać? Od kiedy? Czego jeszcze o nim nie wiem?
-Umiesz na tym grać? – spytałam, a chłopak podszedł z gitarą bliżej mnie i wzruszył ramionami z uśmiechem.
-Umiem wiele rzeczy, o których nie wiesz, mała. Grać na gitarze nauczył mnie jeszcze wujek kiedy byłem młodszy.
-I zagrasz teraz coś dla mnie? – spytałam i zagryzłam swoją dolną wargę, ale nie dostałam odpowiedzi. Justin po prostu zaczął grać, a melodia, którą grał bardzo mi się z czymś kojarzyła.. Zanim zdążyłam się głębiej zastanowić, usłyszałam śpiew i spojrzałam na twarz chłopaka. Cholera jasna. Nie miałam zielonego pojęcia, że Justin umie śpiewać. Chłopak uśmiechnął się do mnie, widząc moją minę po czym kontynuował śpiewanie. Patrzył mi w oczy, śpiewając Just the way you are, a słowa tej piosenki sprawiły, że poczułam jak w kącikach oczu zbierają mi się łzy.
„Kiedy widzę twoją twarz
nie ma rzeczy którą bym zmienił
bo jesteś niesamowita
taka jaka jesteś
a kiedy się uśmiechasz cały świat zatrzymuje się i wpatruje przez chwilę
Dziewczyno, bo jesteś niesamowita
Jej usta, jej usta
mógłbym je całować cały dzień gdyby mi pozwoliła
Jej śmiech, jej śmiech
ona go nie cierpi, ale ja myślę, że jest seksowny
Jest taka piękna
i mówię jej to codziennie
Wiesz, wiesz, wiesz, że nigdy bym Cię nie poprosił żebyś się zmieniła
Jeśli szukasz ideału to zostań taka jaka jesteś”

Kiedy Justin skończył śpiewać, odetchnął cicho i odłożył gitarę, a z jego twarzy mogłam wyczytać, że czuje się nieswojo. Ja natomiast byłam pod ogromnym wrażeniem. Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby ktoś śpiewał tak pięknie. Jego głos był jak głos anioła, dosłownie. Mógłby mi śpiewać do końca życia. Pokręciłam głową ze łzami w oczach po czym rzuciłam się Justinowi na szyję, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.

Spędziliśmy resztę po południa na spacerze i pojechaliśmy też coś zjeść. Nie mogłam się powstrzymać od robienia nam miliona zdjęć. Chciałam uwiecznić ten dzień i jedyne czego żałuję to to, że nie nagrałam go kiedy dla mnie śpiewał. No ale z drugiej strony mam go na co dzień i zawszę mogę go poprosić żeby mi zaśpiewał, prawda?

Spojrzałam na godzinę w radiu samochodowym. Była 20:45, a Justin powiedział, że jeszcze nie skończył świętowania. Przewróciłam mentalnie oczami. Ten człowiek jest niemożliwy, przysięgam. Czując, że chłopak zwalnia, zmarszczyłam brwi po czym rozejrzałam się dookoła. Czy to była plaża? Nigdy nie widziałam tego miejsca, naprawdę. Justin zatrzymał samochód po czym wysiadł i wyciągnął coś z bagażnika, a ja otworzyłam drzwi, wysiadając po chwili.
-Mogłeś mi powiedzieć, że będziemy na plaży to wzięłabym coś na przebranie.
-Spokojnie, mam twoje krótkie spodenki, które u mnie zostawiłaś, a o buty się nie martw bo przecież możesz chodzić na boso, prawda? – uśmiechnął się do mnie, zamykając bagażnik, a ja przewróciłam oczami. Czy jest coś o czym ten człowiek nie pomyśli?
Westchnęłam, idąc za chłopakiem w stronę plaży i trzymając w dłoni swoje szpilki, a kiedy za kilkoma skałami, zobaczyłam leżący na piasku koc i kilka świeczek dookoła, nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Pomyślałem, że zrobimy sobie wieczorny piknik – wymamrotał Justin, przerywając ciszę, a ja westchnęłam ciężko i spojrzałam na niego.
-To za dużo. Cały dzień mnie czymś zaskakujesz, a teraz to co tutaj przygotowałeś.. to jest piękne – wymamrotałam cicho, kręcąc swoją głową.
-Dla ciebie wszystko – szepnął z uśmiechem i cmoknął moje usta – I cieszę się, że ci się podoba, a teraz chodź. Zjemy coś i wypijemy wino.
-Okej – mruknęłam i usiadłam na kocu po czym spojrzałam na Justina, który położył koszyk, siadając naprzeciwko mnie. Zaśmiałam się głośno kiedy zobaczyłam, że przywiózł tutaj pizze, a chłopak uśmiechnął się do mnie słodko, wzruszając ramionami po czym nalał do kieliszków czerwone wino. Uśmiechnęłam się, biorąc jeden do ręki, a Justin po chwili wziął swój.
-Za nas – szepnął, a ja powtórzyłam jego słowa, stukając swoim kieliszkiem w jego po czym napiłam się wina.

Stanęłam przed Justinem, będąc już nieźle wstawiona bo przez ostatnie dwie godziny wypiliśmy naprawdę dużo, ale nie interesowało nas to. Byliśmy tutaj sami i mogliśmy spokojnie świętować rozpoczęcie wakacji.
-Tańcz, skarbie, tańcz – powiedział Justin, leżąc na kocu z szerokim i głupim uśmiechem na twarzy. Graliśmy w jakąś beznadziejną grę w karty i przegrałam więc Justin zażądał sobie żebym dla niego zatańczyła. Oczywiście wiecie co miał na myśli, mówiąc „zatańcz dla mnie”? Tak, tak. Striptiz. Cholera, nazwijcie mnie jak chcecie, ale Justin sprawiał, że czułam się zupełnie inaczej niż przy jakimkolwiek chłopaku. Bardzo przy nim dojrzałam, jeśli chodzi o sprawy łóżkowe to też. Nigdy o tym nie mówiłam, ale seks z Justinem to było to coś. Okej, może nie mam porównania, ale jestem pewna, że jest najlepszy w łóżku.

Westchnęłam cicho po czym uśmiechnęłam się do chłopaka, a on włączył Drunk in love na swoim telefonie. Przygryzłam delikatnie dolną wargę po czym zaczęłam poruszać się w rytm muzyki, przymykając swoje oczy. Mimo to, wiedziałam, że Justin śledzi każdy mój ruch i to sprawiało, że poczułam przyjemne uczucie w podbrzuszu. Powoli zdjęłam z siebie koszulę, rzucając ją na koc po czym kontynuowałam taniec i po chwili zdjęłam z siebie bluzkę, zostając w koronkowym staniku. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Justina, który oblizywał zmysłowo swoje wargi, obserwując mnie. Po chwili tańczenia, zsunęłam z siebie spodnie, a Justin gwałtownie się podniósł, przyciągając mnie na swoje kolana po czym położył dłonie na moich pośladkach, szybko oddychając.
-Jesteś tak kurewsko seksowna, skarbie i tak kurewsko cię pragnę – warknął, a ja uchyliłam swoje wargi przez jego seksowny, ostry głos i zaczęłam się wiercić na jego kolanach. Pragnęłam go. Pragnęłam go jak cholera i nie obchodziło mnie nic w tym momencie. Przysunęłam się bliżej chłopaka po czym pocałowałam go namiętnie i wplątałam palce w jego włosy. Justin mruknął w moje usta po czym odpiął zapięcie mojego stanika i zsunął go z moich ramion, rzucając go obok, a ja zachichotałam cicho. Zjechałam dłońmi w dół po czym wsunęłam je pod jego koszulkę, którą zaczęłam podnosić aż w końcu zdjęłam ją z chłopaka i uśmiechnęłam się, patrząc na jego wyrzeźbiony tors. Był tak cholernie seksowny i każda dziewczyna mogła mi jedynie zazdrościć bo to wszystko było moje i tylko moje. Justin uśmiechnął się, złączając nasze usta ponownie po czym odwrócił nas i położył mnie na kocu, nachylając się nade mną. Szybkim ruchem odpięłam jego spodnie i zsunęłam je z niego razem z bokserkami.
-Kocham cię – szepnął Justin w moje usta i pocałował mnie czule, a potem zatraciliśmy się w sobie, zapominając o wszystkim dookoła.

---------------------------------------------

Okej, więc udało mi się dzisiaj dodać rozdział, a kiedy dodam następny to nie wiem. Może nawet w przyszłym tygodniu :( Mam nadzieję, że wytrzymacie!

Ten rozdział był bardziej słodki, ale mam nadzieję, że wam się podobał. A już bardzo niedługo zacznie się dziać.. Piszcie swoje opinie o rozdziale!

I bardzo dziękuję za liczbę wyświetleń, jesteście najlepsi! ♥
Do następnego, komentujcie!

3 komentarze:

  1. Brak mi słów dziewczyno.... ;))) cudowny, cudowny!!!
    Powodzenia i do kolejnego rozdziału buziaczki ;*********************.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurewsko słodki :) Mega,czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń