28.07.2015

Rozdział 12

Dwa dni później

Justin's pov

Muszę przyznać, że pomysł Emily był całkiem dobry. Potrzebowałem seksu. Potrzebowałem odstresowania, a ona była dobrym sposobem do odstresowania.

Obudziłem się rano w swoim łóżku, ponieważ nie spaliśmy razem i jakoś nie miałem tego w planach. Przeciągnąłem się, ziewając po czym spojrzałem w sufit. Miałem ochotę na pizze. Tak, zdecydowanie. Wiem, wiem, pizza to dziwne śniadanie, ale taki już jestem. Jem dziwne rzeczy na śniadania. Podniosłem się leniwie z łóżka i przetarłem swoje oczy po czym wyszedłem ze swojej sypialni i poszedłem w stronę pokoju Emily, chcąc zapytać ją czy też zje pizze. O ile nie śpi. Najwyżej ją obudzę, trudno.

Otworzyłem drzwi od jej pokoju i kiedy uchyliłem usta żeby zacząć mówić, usłyszałem cichy płacz. Zmarszczyłem brwi i rozejrzałem się po pokoju. Nie było jej w nim więc była w łazience. Podszedłem po cichu do drzwi łazienki i przyłożyłem do nich ucho. Oprócz płaczu nie słyszałem nic. Dlaczego płakała? Przez porwanie? Tęskni za rodziną? O nie.. Przełknąłem ciężko ślinę i pokręciłem głową. Idioto, płacze bo jest twoją dziwką, a przecież ma tylko 17 lat. Nie miałem pojęcia, że tak to przeżywa. Nie płakała i nie chodziła załamana przy mnie, a podczas seksu.. no tak, pewnie udawała żebym się nie zorientował i nie wywiózł jej do klubu. Ale kurwa, naprawdę nie miałem pojęcia, że płacze kiedy jest sama. Idiota. Która dziewczyna na jej miejscu by nie płakała? I to jeszcze 17-letnia? Zacisnąłem swoje wargi i spojrzałem przed siebie. Poczułem dziwne uczucie, jakby ukłucie w sercu. Było mi jej żal.. tak, zdecydowanie było mi jej żal i szkoda. Nie zasłużyła na to. Nie zasłużyła na bycie dziwką bo jest wspaniałą dziewczyną. Nie powinno jej tu być. Źle wybrałem. Powinienem ją wtedy po prostu podwieźć do domu.

Kurwa. Co się ze mną dzieje? Od kiedy tak myślę?

Może odkąd ją polubiłem? Bo ją polubiłem i strasznie tego nienawidziłem. Starałem się wmawiać sobie, że jest inaczej, że to tylko kolejna zwykła dziwka, ale tak nie jest. Ona jest inna. Jest zwykłą, ale dziewczyną, nie dziwką. Jest piękna, ma cudowne ciało, śliczny uśmiech i świetne poczucie humoru. I bum. Po prostu ją polubiłem. Z jednej strony żałuję, że ją wtedy zaczepiłem, a z drugiej.. z drugiej strony się cieszę bo miałem okazję poznać kogoś takiego jak ona. Nie mogłem dłużej siebie okłamywać. Lubię ją. Lubię Emily i nic na to nie poradzę.

Emily's pov

Wyszłam z łazienki po 30 minutach kiedy wyglądałam jak „wszystko jest w porządku, jestem szczęśliwa i zadowolona". Czyli typowo, ale wcale tak nie było. Byłam załamana. Czułam się okropnie. Czułam się brudna. Jeśli teraz się tak czułam, będąc dziwką jednego, młodego chłopaka, to jakbym się czuła gdybym naprawdę wylądowała w klubie? Nie chcę wiedzieć. Obawiam się, że mogłabym tego nie przeżyć. Westchnęłam ciężko, starając się przestać myśleć, ale nie wychodziło. W mojej głowie, ciągle krążyły nowe myśli. Szczególnie Chris i Justin. Chris powinien mnie już znaleźć, to po prostu niemożliwe żeby mu się udało. No bo co? Nie szuka mnie? Nie wrócił? Ktoś od Justina wcisnął mu jakiś kit? Coś mu się stało? Cholera, te myśli mnie przytłaczały. Nie wiem, która była prawdziwa i bałam się, że ta ostatnia mogła być prawdą. Stop. Nie. Na pewno wszystko z nim w porządku. Nie ma innej opcji. A Justin? Przez jakiś czas zachowywał się miło i słodko i właściwie nadal potrafił się tak zachowywać, ale miał dystans. Jakby coś go męczyło, jakby czegoś się bał. I nie całował się ze mną już w ogóle. Nawet podczas seksu. To był po prostu seks i wychodził z mojego pokoju. I wiecie co? Bolało. To cholernie bolało. Nie seks, ale to że traktował mnie jak dziwkę. Idiotko, a niby jak miałby cię traktować skoro sama zaproponowałaś mu bycie dziwką? Przewróciłam swoimi oczami i założyłam na siebie duży sweter.

W końcu postanowiłam zejść na dół. Nie było nikogo prócz Ellie więc Thomas pewnie jest na zewnątrz. A Justin? Nie mam pojęcia gdzie mógłby wyjść tak wcześnie. Przecież jest dopiero 9 rano.

-Dzień dobry, Ellie – wymamrotałam, siadając przy stole i westchnęłam cicho.

-Dzień dobry, słoneczko. Zjesz tosty? – spytała i odwróciła się w moją stronę z promiennym uśmiechem.

-Tak, poproszę. – mruknęłam cicho i przygryzłam dolną wargę, zastanawiając się chwilę. W końcu jednak postanowiłam zapytać. – Wiesz gdzie poszedł Justin?

-Nie mam pojęcia, był kompletnie nieobecny i nie dało się z nim rozmawiać.

Zmarszczyłam swoje brwi, nie odpowiadając ani nie pytając o nic więcej. Co mogłoby się stać? Zresztą czy to moja sprawa? Nie i Justin i tak na pewno nic mi nie powie. Westchnęłam cicho, a kiedy Ellie podała mi talerz z tostami, uśmiechnęłam się do niej delikatnie, dziękując i zaczęłam jeść. Zdecydowanie potrzebowałam posiłku bo poziom energii w moim organizmie był minimalny.

Justin's pov

Wszedłem do domu po 12 i zdjąłem z siebie skórzaną kurtkę i odłożyłem kluczyki na szafkę. Spojrzałem w bok, w stronę salonu i zauważyłem, że Emily siedzi na kanapie i ogląda jakiś program. Chyba nawet nie zorientowała się, że przyszedłem bo była taka wpatrzona w ekran. Uśmiechnąłem się mimowolnie, ale uśmiech zniknął z mojej twarzy kiedy przypomniałem sobie, że muszę z nią porozmawiać. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem w stronę salonu, a kiedy do niego wszedłem, Emily uniosła od razu głowę i spojrzała na mnie. W jej oczach wyraźny był smutek, ale nie tylko to. Widziałem także strach. Cholera, nie chciałem żeby się mnie bała. Pewnie myśli, że mam ochotę na seks, w końcu po to tu jest, prawda? Oblizałem swoje wargi po czym spojrzałem na dziewczynę z powagą na twarzy.

-O co chodzi? – spytała cicho dziewczyna, nie odrywając ode mnie wzroku. Westchnąłem cicho, wyciągając z kieszeni jej wyłączony telefon po czym położyłem go na stole, a ona rozszerzyła swoje oczy. – C-co? To mój telefon. Co się dzieje, Justin? – wymamrotała i uniosła wzrok znad telefonu, na mnie.

-Możesz odejść, a raczej musisz odejść – wymamrotałem cicho, patrząc jej prosto w oczy i przełknąłem z trudem ślinę. Nie wiem dlaczego, ale to było dla mnie cholernie trudne.

-Naprawdę? – szepnęła niedowierzając i wstała, nadal na mnie uważnie patrząc, jakby myślała, że to co mówię to tylko taki żart i zaraz powiem „żartowałem, zostajesz, a teraz chodź się pieprzyć". Niestety, to nie był żart. – Ale dlaczego? Co takiego się stało, że karzesz mi odejść? Nie boisz się, że cię wydam?

-Nie obchodzi mnie to w tym momencie – powiedziałem cicho i przymknąłem na chwilę swoje oczy. – Nie zasługujesz na to, Emily. Nie mogę cię tak ranić. Nie możesz być moją dziwką i cierpieć przez to. Jesteś na to za młoda.. – wymamrotałem i spojrzałem na nią, przełykając ciężko ślinę, a on wpatrywała się we mnie zszokowana. – I jesteś na to za dobra. Jesteś wspaniałą dziewczyną i nie możesz skończyć jako dziwka. Nie mogę się do tego przyczynić. Jesteś też piękna i zasługujesz na o wiele lepsze życie. Dlatego karze ci odejść, żebyś była szczęśliwa i osiągnęła w życiu to, co sobie zaplanowałaś.

-Nie wierzę w to co słyszę.. – wyszeptała dziewczyna, kręcąc swoją głową, a w jej oczach widoczne były łzy.

-Emily, ja.. – zacząłem cicho. Kurwa. Jeszcze nigdy tego nie robiłem, to takie trudne. Wziąłem głęboki wdech i uniosłem na nią niepewnie wzrok. Czułem się jak cipa, ale jeśli mam być szczery to miałem to w dupie. – Przepraszam. Przepraszam za krzywdę, którą ci wyrządziłem, naprawdę przepraszam. – wyszeptałem, a Emily wpatrywała się we mnie z lekko uchylonymi wargami. – Żegnaj Emily – szepnąłem i uśmiechnąłem się słabo po czym się odwróciłem i po prostu odszedłem. Poszedłem do góry i wszedłem do swojego pokoju. Oparłem głowę o drzwi szybko oddychając. Kurwa, kurwa, kurwa. Kiedy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi, odsunąłem się i podszedłem do okna po czym wyszedłem na balkon. Patrzyłem jak Emily idzie w stronę wyjścia. Brama była otwarta więc mogła spokojnie wyjść, ale o dziwo dziewczyna szła wolno, patrząc w ziemię. Po chwili stanęła przed bramą i odwróciła się do tyłu. Spojrzała na mnie i mogłem dostrzec jak przygryza swoją dolną wargę. Patrzeliśmy tak na siebie przez krótką chwilę, aż w końcu Emily się odwróciła i wyszła po za teren mojego domu, ruszając prawdopodobnie w stronę przystanku.

Stało się. Właśnie kurwa pozwoliłem odejść pierwszej od lat dziewczynie, którą polubiłem, nawet jej o tym nie mówiąc. Poczułem ukłucie w sercu, patrząc jak wsiada do pierwszego lepszego autobusu. Odjechała. Nigdy nie sądziłem, że odejście kogoś kogo znało się zaledwie kilka dni może tak boleć. A jednak. Bolało jak cholera.

"Dlaczego jestem taki emocjonalny?
To nie wygląda dobrze, powinienem nad tym panować
I w sercu wiem, że to nigdy nam nie wyjdzie
Ale możesz leżeć u mego boku
By ta prawda nie raniła

Zostań ze mną
Jesteś wszystkim czego potrzebuje
To nie miłość, to oczywiste
Ale kochanie zostań ze mną"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz