28.07.2015

Rozdział 13

Emily's pov

Jeśli mam być szczera, to nie wierzyłam w to co się działo. Pozwolił mi odejść. On naprawdę pozwolił mi odejść. To nie był jakiś pieprzony żart, to była rzeczywistość. Nie spodziewałam się tego. Nie byłam na to przygotowana i przeżyłam taki szok, że nadal nie mogę się ogarnąć.

Siedziałam w autobusie i patrzyłam przez okno. Chwilę po tym jak wsiadłam, zaczęło lać. Nienawidzę takiej pogody, ale na szczęście przystanek, na którym wysiądę jest naprzeciwko mojego domu. Przygryzłam wargę myśląc o Justinie. Wyglądał tak smutno, bezradnie kiedy mówił mi żebym odeszła. Wyglądał tak jakby tego nie chciał, jakby wolał żebym została. Pytanie: Chciał żebym została bo chce mieć dziwkę w domu czy jest jakiś inny, ważniejszy powód? Zresztą, to już nieważne. Nie dowiem się jak było bo najprawdopodobniej już nigdy się nie spotkamy. Kurwa. Co się ze mną dzieje? Powinnam się cieszyć. Wracam do domu. Wydostałam się stamtąd. Nie będę niczyją dziwką. Więc dlaczego się nie cieszę? Dlaczego jest mi smutno?

Weszłam do mieszkania po 20 minutach. Miałam klucze, ponieważ były w torebce, którą jakimś cudem udało mi się znaleźć u Justina. Rozejrzałam się i niemal od razu zmarszczyłam swoje brwi. Nikogo nie było. Mieszkanie było puste. Było tak jak zostawiłam kiedy wychodziłam tydzień temu na imprezę. Zagryzłam nerwowo dolną wargę i zamknęłam drzwi na zamek po czym poszłam do salonu i usiadłam na kanapie, a następnie włączyłam telefon. Wiadomości zaczęły przychodzić momentalnie.

Od Chris:

„Nie odbierasz więc napiszę ci sms'a. Nie mogę wrócić, mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Będę za tydzień, bądź grzeczna i zadzwoń jak tylko odczytasz!"

Oh, więc to wiele wyjaśnia. Chris dopiero wróci. Nie ma pojęcia o porwaniu, nie szukał mnie bo niczego nie wiedział. Pewnie i tak się denerwował, ponieważ nie odbierałam telefonów. Odetchnęłam cicho z ulgą i zaczęłam czytać następne.

Od Chris:

„Cholera, Emily martwię się! Nie odpisujesz, nie mogę się dodzwonić. Co ty wyprawiasz?

Od Chris:

„ZADZWOŃ KURWA DO MNIE!!!!"

Od Carly:

„Emily, miałaś zadzwonić, a od wczoraj nie mam żadnej wieści. Jadę do ciebie."

Od Carly:

„Gdzie ty jesteś do cholery? Chris do mnie dzwonił. Masz przerąbane. Odezwij się, dziewczyno!"

Od Chris:

„Zabiję cię, kurwa. Przysięgam, że cię zabiję jak tylko wrócę. A do tego porozmawiam z rodzicami."

Przewróciłam oczami i usunęłam resztę wiadomości, nie czytając ich. Wszystkie na pewno były praktycznie tej samej treści. Pytali się gdzie jestem, pisali, że się martwią, że mnie zabiją i bla bla bla. Było też ponad 200 nieodebranych połączeń. Wow. Od Chrisa, Carly, mamy, taty i innych koleżanek. Mam nadzieję, że rodzice nic nie wiedzą bo będę musiała wymyślić dobre kłamstwo. I tak muszę jakieś wymyślić. Co ze mną nie tak? Powinnam już być na policji i wszystko im powiedzieć, ale ja nie chcę. Nie potrafię. Nie zrobię mu tego. Polubiłam go, mimo wszystko go polubiłam i nie umiałabym żyć ze świadomością, że wpakowałam go do więzienia. Wiem. Jestem głupia.

W końcu po chwili myślenia, otworzyłam nową wiadomość, zastanawiając się co dokładnie mu napisać.

Do Chris:

„Przepraszam, że się nie odzywałam, ale potrzebowałam trochę odpoczynku. Wiem, że się martwiłeś i może było to nieodpowiedzialne, ale musiałam to zrobić. Byłam u dawnej koleżanki na tydzień, a u niej nie było zasięgu bo mieszka na wsi, a wcześniej kompletnie zapomniałam żeby do ciebie napisać. Przepraszam. Mam nadzieję, że rodzice nic nie wiedzą."

Wysłałam. Dobra wymówka. Myślę, że uwierzy. Teraz Carly. Z nią będzie trudniej bo zniknęłam po imprezie, ale muszę użyć tej samej wymówki. Tyle, że z Carly znamy się od dziecka i ona zna wszystkich moich znajomych. Pieprzyć to. Musi w to uwierzyć. Po krótkiej chwili wysłałam podobnego sms'a również do niej i nie minęło dużo czasu, a dostałam odpowiedź, że już do mnie jedzie. No to świetnie.

-O niczym innym nie marze – mruknęłam do siebie, przewracając swoimi oczami po czym, słysząc krótki dźwięk telefonu, oznaczający przyjście wiadomości, wzięłam go ponownie do ręki.

Od Chris:

„Dostawałem tu zawału do cholery. Zabije cię. Przysięgam. Rodzice nic nie wiedzą i będziesz mi się odwdzięczać za to do końca życia. Wracam jutro i sobie poważnie porozmawiamy."

Zachichotałam mimowolnie i westchnęłam cicho. Mimo wszystko, Chris był świetnym bratem i zawsze mogłam na niego liczyć. Naprawdę zawsze. Jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłam i mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.

Po 30 minutach otworzyłam drzwi wejściowe, a do środka od razu wpadła Carly. Była ubrana w ciemne jeansy i zwykłą koszulkę oraz ciemny płaszczyk, ale wyglądała idealnie. Jak to ona. Nawet jej makijaż był perfekcyjnie zrobiony, zresztą jak zawsze.

-Do jasnej cholery! – krzyknęła i zdjęła z siebie płaszczyk po czym powiesiła go na wieszaku i ponownie na mnie spojrzała. – Co ty sobie myślałaś? Wiesz jak się o ciebie martwiłam? Byłam nawet na policji kilka razy, ale nie mogli nic zrobić oprócz próby namierzenia cię, co im się oczywiście nie udało. – wyrzuciła z siebie na jednym tchu po czym wypuściła powietrze z ulgą i skrzyżowała ręce na piersi, patrząc na mnie wzrokiem typu: mów-wszystko-albo-cie-zabije.

-Chodź usiąść – mruknęłam cicho, uśmiechając się do niej delikatnie, czego w ogóle nie odwzajemniła. Westchnęłam ciężko i kiedy usiadłyśmy w salonie, spojrzałam na nią, biorąc głęboki wdech. – Carly, ja naprawdę przepraszam. Po tej imprezie postanowiłam wrócić na nogach i po drodze spotkałam starych znajomych, których nie kojarzysz na pewno. No i oni powiedzieli, że mnie podwiozą, ale jakoś tak wyszło, że zgodziłam się pojechać do Violi, bo tak na imię ma ta koleżanka. Zapomniałam dać ci znać, a kiedy sobie przypomniałam, byliśmy już u niej i nie było tam zasięgu. Potrzebowałam trochę odpoczynku, wiesz.. Naprawdę przepraszam, głupio zrobiłam.

Wow, to było całkiem dobre kłamstwo. Z tym, że nie wszystko to kłamstwo. Jest w tym część prawdy. No bo wracałam na nogach, ktoś mnie postanowił podwieźć, ale jakoś tak wyszło, że nie dojechałam do domu. Miałam ochotę się zaśmiać, ale szybko się powstrzymałam. No i tak jakby nie miałam zasięgu bo nie miałam telefonu.

Spojrzałam na dziewczynę, która przyglądała mi się uważnie. Przed Carly trudno było coś ukryć, ale tym razem musiało się udać. Nie wiem dlaczego tak bardzo mi na tym zależało. Przecież powinna wiedzieć, że jakiś dupek mnie porwał. Powinnam być szczera z nią i z Chrisem, a Justin powinien tego pożałować. Jednak wszystko robiłam zupełnie na odwrót. Justinowi ujdzie to na sucho, a moi bliscy nigdy nie dowiedzą się co się ze mną działo przez cały tydzień. Carly nigdy nie dowie się jak i z kim straciłam dziewictwo.

-No dobrze.. – mruknęła w końcu i uśmiechnęła się do mnie po czym przytuliła mnie mocno, co odwzajemniłam od razu. Potrzebowałam jej. Potrzebowałam się do kogoś przytulić. – Nigdy więcej tak nie rób, Emily. Cholernie za tobą tęskniłam i cholernie się martwiłam.

-Wiem, przepraszam. Ja za tobą też tęskniłam. Nawet nie wiesz jak bardzo.. – wyszeptałam, wtulając się w nią, a w moich oczach pojawiły się łzy. Zacisnęłam powieki, aby nie pozwolić łzom wypłynąć na zewnątrz. Nie chciałam żeby Carly zaczęła martwić się na nowo i nie chciałam znowu jej kłamać. Nienawidziłam kłamstwa, a jednak teraz kłamałam. Okłamywałam najbliższe osoby, aby kryć chłopaka, który wyrządził mi tyle krzywdy, ale którego mimo wszystko polubiłam i to aż za bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz