30.07.2015

Rozdział 21

Emily’s pov

Odblokowałam telefon chyba już tysięczny raz dzisiaj, ale nie było nic. Żadnej wiadomości, żadnego nieodebranego połączenia, nic. Przygryzłam swoją wargę, poprawiając się na kanapie i spojrzałam w tv, chociaż w ogóle nie wiedziałam o co chodzi w filmie, który oglądałam z Chrisem. Cały czas myślałam o Justinie. Minął tydzień. Tydzień odkąd wyszedł ode mnie z domu, obiecując, że przyjdzie następnego dnia. Nie przyszedł. Nie zadzwonił i nie napisał. Była kompletna cisza. Byłam u niego w domu kilka razy, ale nikogo nie było. Nie rozumiałam o co chodziło. Wyjechał? Coś się stało? Nie miałam pojęcia co mam o tym wszystkim myśleć. Potrzebowałam go. Zniknął akurat teraz kiedy potrzebowałam go najbardziej.
Chris stał się za to dla mnie dziwnie miły i opiekuńczy. Cały czas ze mną rozmawiał, starał się mnie pocieszać i spędzał dużo czasu w domu. Pewnie jest mu ciężko, tak samo jak mi, ale on nie chce tego pokazywać. On też potrzebuje wsparcia i mam nadzieję, że wie, że jestem tu dla niego, zawsze. On był dla mnie wsparciem przez ostatnie kilka dni i jestem mu za to wdzięczna. Westchnęłam, przypominając sobie jego ostatnie słowa.

-Posłuchaj, siostra. Gdyby naprawdę tak mu zależało na tobie, nie zwiałby kiedy pojawiły się problemy. Nie mów, że jest inaczej. Akurat teraz, kiedy ty jesteś załamana i potrzebujesz wsparcia, jego nie ma? Jeśli musiałby wyjechać to dałby ci znać – wymamrotał, a ja spojrzałam na swoje palce, czując łzy w oczach.
-Może po prostu coś się stało – wyszeptałam, wzruszając ramionami.
-Jakoś w to nie wierzę, Emily. On po prostu ma cię gdzieś i chodziło tylko o jedno. Wiem, że cię to boli, ale taka jest prawda – wymamrotał, wzdychając ciężko po czym przytulił mnie mocno, pozwalając mi się wypłakać.

Moje myśli przerwał mój dzwoniący telefon. Od razu podniosłam rękę, w której go trzymałam i spojrzałam na wyświetlacz. Nie znam tego numeru. Zwykle nie odbieram takich telefonów, ale tym razem czułam, że muszę to zrobić. Przesunęłam palcem po ekranie po czym przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo? – mruknęłam cicho, a Chris od razu na mnie spojrzał uważnie.
-Emily? To ty? – usłyszałam znajomy głos i zmarszczyłam brwi, nie mogąc go skojarzyć  – Tu Thomas. Pamiętasz mnie?
-Oh, to ty. Pewnie, że pamiętam. O co chodzi?
-Posłuchaj.. Chciałem zadzwonić do ciebie wcześniej, ale nie miałem okazji. Nie mogłem zdobyć telefonu Justina bo cały czas miał go przy sobie, a ja nie miałem twojego numeru. Dopiero teraz..
-Dlaczego to ty do mnie dzwonisz, a nie on? – spytałam, przerywając mu i zaczęłam bawić się kocem, którym byłam okryta.
-Bo Justin twierdzi, że masz wystarczająco ciężko i chciałem powiedzieć, że mi również jest przykro z powodu twoich rodziców – wymamrotał cicho, tak jakby się gdzieś chował żeby go nie usłyszał Justin. O co do cholery chodziło?
-Ale to nie jest powód dla którego dzwonisz, prawda?
-Nie – mruknął po czym westchnął ciężko – Posłuchaj, w noc, w którą Justin wracał od ciebie do domu, został zaatakowany nożem i był w szpitalu. Wróciliśmy wczoraj wieczorem..
-Co? – mruknęłam, przykładając dłoń do ust i pokręciłam swoją głową, niedowierzając – Dlaczego nie przyjechałeś lub nie zadzwoniłeś do mnie wcześniej do cholery?
-Chciałem, przysięgam, że chciałem, ale Justin miał ten pieprzony telefon cały czas przy sobie i nie chciał mi podać twojego adresu.
-Dobra, nieważne. Będę tam najszybciej jak to możliwe, na razie – wymamrotałam po czym się rozłączyłam i zrzuciłam z siebie koc, wstając szybko.
-Gdzie ty idziesz? – spytał Chris, patrząc na mnie uważnie.
-Do Justina. Został zaatakowany nożem, a ja nic o tym nie wiedziałam – wyrzuciłam ręce w powietrze po czym zaczęłam iść szybkim krokiem w stronę schodów, ale poczułam pociągnięcie za rękę.
-Emily, nie idź do niego – mruknął, odwracając mnie w swoją stronę, a ja zmarszczyłam swoje brwi – To nie ma sensu, ten związek nie ma sensu. Skoro nawet cię nie powiadomił co się z nim dzieje, kiedy masz naprawdę ciężko..
-Przestań – przerwałam mu i wyrwałam swoją rękę – Dziwnie się zachowujesz. Idę do Justina i nic ani nikt mnie przed tym nie powstrzyma – powiedziałam po czym się odwróciłam i wbiegłam na górę żeby się przebrać, ponieważ miałam na sobie stary, przenoszony dres.

-Cześć, miło cię widzieć – wymamrotał Thomas kiedy tylko weszłam do środka. Uśmiechnęłam się słabo, przytulając się do niego delikatnie.
-Nawzajem – mruknęłam, odsuwając się od niego – Gdzie Justin?
-Teraz jest u siebie na górze, ale nie wie, że o wszystkim wiesz – powiedział i westchnął cicho, a ja pokiwałam ze zrozumieniem głową po czym poszłam w stronę schodów, a po chwili zapukałam do drzwi jego pokoju.
-Dasz mi kiedyś kurwa spać, Thomas? – usłyszałam zmęczony krzyk Justina i miałam ochotę zachichotać. Otworzyłam po cichu drzwi i weszłam do środka. Chłopak leżał, mając na twarzy poduszkę. Wyglądał cholernie uroczo.
-Witam Pana, Panie Bieber – wymamrotałam, zamykając za sobą drzwi. Justin od razu zdjął poduszkę z twarzy i spojrzał na mnie.
-Emily.. – mruknął i mogłam dostrzec jak przełyka cicho ślinę.
-Oh, pamiętasz mnie jeszcze? – uniosłam brew i skrzyżowałam swoje ręce na piersi.
-Oczywiście, że cię pamiętam – westchnął cicho i zaczął się podnosić, ale szybko opadł na poduszki, krzywiąc się z bólu. Od razu zrobiło mi się go żal i westchnęłam, podchodząc do niego.
-Jesteś idiotą, wiesz? – mruknęłam i usiadłam na łóżku po czym na niego spojrzałam, a w kącikach oczu poczułam jak zbierają mi się łzy – Myślałam, że mnie zostawiłeś. Prawie uwierzyłam Chrisowi, że masz mnie w dupie..
-Chris ci tak powiedział? – spytał i zacisnął swoje wargi.
-Tak, ale to nieważne. Martwiłam się o ciebie. Jak mogłeś nie zadzwonić? – wyrzuciłam z siebie i otarłam pojedyncze łzy, które spłynęły po moich policzkach. Chłopak westchnął i przyciągnął mnie do siebie, mocno mnie przytulając.
-Przepraszam – szepnął do mojego ucha po czym pocałował mnie w głowę - Nie chciałem żebyś musiała się zamartwiać moim zdrowiem. Masz wystarczająco dużo problemów. No ale mogłem się domyślić, że Thomas i tak jakoś się z tobą skontaktuje – wymamrotał i zaczął gładzić moje plecy, a kiedy się uspokoiłam, odsunęłam się delikatnie po czym na niego spojrzałam.
-Wiesz kto to zrobił? – spytałam, gładząc jego policzek.
-Nie – mruknął po chwili ciszy i wzruszył swoimi ramionami – Nie wiem i nie zamierzam próbować się dowiedzieć.
-Jak to? Nie chcesz się dowiedzieć dlaczego ktoś cię zaatakował?
-Emily, to się stało i już. Nie mam zamiaru szukać winnego, to nie ma sensu – wzruszył obojętnie swoimi ramionami, a ja westchnęłam ciężko po czym nachyliłam się nad nim – Tęskniłem za tobą – wyszeptał po chwili.
-A ja za tobą – szepnęłam po czym złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. Chłopak od razu go odwzajemnił i po chwili pocałunek zaczął stawać się coraz bardziej namiętny. Justin błądził dłońmi po całym moim ciele, aż w końcu wsunął je pod moją koszulkę.
-Nie, stop – mruknęłam od razu, odrywając się od jego ust, a on uniósł brwi pytająco – Tu nie chodzi o to, że nie chcę tylko o to, że nie możesz.. – wymamrotałam i wskazałam palcem na bandaż na jego biodrze.
-Będziemy ostrożni, skarbie..
-Justin, nie możesz się przemęczać – westchnęłam ciężko, patrząc na niego.
-Kochanie.. – szepnął i pogładził mój policzek dłonią – Obiecuję, że będę ostrożny, okej? Nic mi się nie stanie – wymamrotał, a ja zagryzłam swoją dolną wargę, kiedy patrzyłam w jego oczy. Kompletnie się w nich zatracałam. W końcu przymknęłam swoje powieki i westchnęłam pod nosem.
-No dobrze – mruknęłam, a chłopak od razu się uśmiechnął i mnie pocałował. Po kilku chwilach odwrócił nas tak, że był nade mną i zaczął całować moją szyję. Uśmiechnęłam się, odchylając głowę do tyłu i dając mu tym więcej miejsca.
-Emily? – mruknął po chwili, a ja od razu spojrzałam na niego w zdezorientowaniu.
-Tak?
-Teraz będzie tak jak powinno być za pierwszym razem. Teraz będzie twój prawdziwy, cudowny pierwszy raz – wyszeptał, patrząc w moje oczy, a ja uśmiechnęłam się na jego słowa i pokiwałam swoją głową – Kocham cię, Emily – dodał po chwili i złączył nasze usta.

 "Znalazłam sposób, by wpuścić cię do środka,
Ale tak naprawdę nigdy nie miałam wątpliwości,
Stojąc w świetle twojego blasku,
Że teraz mam swojego anioła.
Czuję, jakbym się przebudziła.
Łamiesz każdą zasadę, którą miałam.
To ryzyko, które podejmuję.
Nigdy cię od siebie nie odsunę."

-----------------------


Niespodzianka!!! Rozdział dzisiaj bo nie wiem czy w weekend będę miała dostęp do laptopa, a nie chcę żebyście za długo czekali na nowy rozdział. Widzicie jak was kocham, haha.
Rozdział dedykuje mojej przyjaciółce Marcie, którą kocham bardzo!!
Bardzo was proszę o komentowanie i polecanie mojego ff, to dużo dla mnie znaczy :)
Do następnego! 

2 komentarze: