28.07.2015

Rozdział 4

Emily's pov

Nie wierzyłam w to co się dzieje. Nie potrafiłam albo nie chciałam w to uwierzyć.

Justin już odwrócił wzrok, zaczynając bawić się telefonem i pijąc pepsi, a ja gapiłam się przed siebie szybko oddychając. Przecież ja nie chcę skończyć jako dziwka. Nie mogę skończyć jako dziwka.

Nie zastanawiając się dłużej, zerwałam się z miejsca i pobiegłam szybko do drzwi. Złapałam za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zaczęłam szarpać desperacko klamką, ale bez skutku. Podeszłam do okna, ale za nim spróbowałam je otworzyć, zobaczyłam, że nie mają klamek. Kurwa. Kiedy on to wszystko przemyślał? Oh, no tak. Pewnie nie jestem pierwszą taką naiwną dziewczyną.

-Powiedziałem, że nie wyjdziesz, to nie wyjdziesz. Jeśli będziesz próbowała uciekać, to cię znajdę, uwierz. Lepiej nie próbuj, jeśli chcesz żebym był miły – wymamrotał Justin, wchodząc do przedpokoju i spojrzał na mnie, a ja zaciskałam szczękę coraz mocniej z każdym jego słowem.

-Spieprzaj! Nie masz prawa mnie tutaj trzymać. Nie masz kurwa prawa. Nie będę żadną twoją dziwką, nie zmusisz mnie do niczego nawet siłą – powiedziałam na jednym tchu i spojrzałam na niego ze złością. – Obiecuję ci, że tego pożałujesz i to bardzo. – warknęłam, myśląc o tym, że Chris jak tylko zorientuje się, że zbyt długo mnie nie ma, zacznie mnie szukać. A on mnie znajdzie. Uwierzcie mi. Znajdywał mnie za każdym razem kiedy uciekałam z domu, nieważne gdzie byłam. I miałby mnie nie znaleźć teraz? Jasne. On zrobi wszystko. Ma tylu ludzi pod sobą, że sobie tego nie wyobrażacie. W końcu jest w gangu. Justin nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie niebezpieczeństwo mu grozi, kiedy Chris znajdzie mnie u niego lub w jego burdelu. Będzie martwy.

-Posłuchaj kochanie..-zaczął, ale od razu mu przerwałam.

-Nie mów tak na mnie – syknęłam, szybko oddychając i zmrużyłam na niego oczy. Chłopak tylko się zaśmiał i pokręcił swoją głową. Wyraźnie było widać, że jest rozbawiony moim zachowaniem. Dupek.

-Nie zadzwonisz na policję, bo nie masz jak. A nawet jeśli twoja rodzina zgłosi zaginięcie, o moim klubie nie wie zbyt dużo osób. Ci co wiedzą, nie pisną ani słówka, więc nie znajdą cię zbyt szybko, o ile w ogóle cię znajdą.

-Jeszcze się zdziwisz – warknęłam, patrząc na niego i wypuściłam powietrze ustami.

-Twój pokój jest na górze, na końcu korytarza. Możesz w nim siedzieć nawet całymi dniami, nie obchodzi mnie to, ale musisz jeść. Masz jeść żeby nie schudnąć. Będę cię z tym pilnował – wymamrotał Justin, brzmiąc tak oficjalnie, że przeszły mnie ciarki. Dosłownie jakbym rozmawiała ze swoim..alfonsem? Beznadziejne uczucie. Nie odpowiedziałam nic, tylko pobiegłam szybko na górę po czym wbiegłam do pokoju, o którym mówił Justin i rzuciłam się na łóżko, pozwalając łzom wypłynąć na zewnątrz.

Kiedy się ściemniło, westchnęłam podnosząc się z łóżka i otarłam swoje łzy po czym zaczęłam się rozglądać po pokoju. Był zwyczajny. Jak każdy pokój. Miał duże okna, oczywiście bez klamek, jak w każdym domu. Wyczujcie ten sarkazm. Ściany pokrywała beżowa farba, była też duża szafa no i oczywiście wielkie łóżko, a przy nim biały, miękki dywanik. Było jeszcze kilka szafek, ale nic po za tym. Zastanawiałam się ile już dziewczyn mieszkało w tym pokoju? Chyba nie chciałabym tego wiedzieć. Obrzydza mnie to co robi Justin i jego klienci. On wygląda tak młodo. Mógłby mieć przed sobą świetną przyszłość, ale nie. Czym on się zajął? Porywaniem dziewczyn i oddawaniem ich do swojego klubu jako dziwek. Straciłam z nim moje pieprzone dziewictwo. Łzy znów zebrały się w kącikach oczu. Czułam się brudna. Za krótki czas, jeśli Chris nie zdąży mnie znaleźć, będzie pieprzyło mnie pełno facetów. Błagam, Chris. Znajdź mnie szybko. Jeszcze nigdy nie potrzebowałam go jak teraz. Przygryzłam drżącą wargę po czym wstałam i podeszłam do jednych z dwóch drzwi i otworzyłam drzwi. Tak jak myślałam, była tam łazienka. Weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi i zdjęłam z siebie sukienkę oraz bieliznę. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Czułam się tak cholernie brudna i zużyta po jednym razie. Jak będę czuła się po kilku razach? Zapłakałam cicho i weszłam pod prysznic, chcąc zmyć z siebie cały bród, który czułam.

Po 15 minutach wyszłam spod prysznica i kiedy się wytarłam, założyłam na siebie szlafrok, który wisiał na wieszaku. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie wzdychając cicho.

-Uciekniesz stąd, Emily. Dasz radę. – wyszeptałam sama do siebie po czym odwróciłam się i wyszłam z łazienki. Od razu pisnęłam, widząc Justina, siedzącego na moim łóżku. Przyłożyłam dłoń do piersi szybko oddychając.

-Wystraszyłeś mnie – burknęłam cicho, czując się niezręcznie kiedy stałam przed nim w samym szlafroku.

Justin's pov

Podniosłem głowę, słysząc pisk Emily i od razu zaniemówiłem. Co prawda, pieprzyłem się z nią wczoraj, ale nie przyglądałem jej się. Po za tym, było ciemno. Emily stała w samym szlafroku, jej mokre włosy były przerzucone na jeden bok. Zlustrowałem ją wzrokiem, jęcząc w duchu. Miała takie zgrabne nogi. Szlafrok zakrywał jej tylko kawałek ud. Była seksowna. Cholernie seksowna. Dawno nie miałem takiej dziewczyny w swoim klubie. I jeśli mam być szczery, Emily była pierwszą, z którą się pieprzyłem. Większość sama się zgadzała na pracę u mnie, inne bajerowałem, a potem zostawiałem w klubie. Staram się nie trzymać ich tam na siłę bo to nie jest miła rzecz, ale czasami trzeba. Zwykle po jakimś czasie, dziewczyny zaczynają to lubić, w końcu mają praktycznie wszystko czego zapragną. Nie mówiąc o tym, że każda na mnie leci, ale mnie one nie interesują. To zwykłe dziwki i tyle. Potrzebuję ich tylko po to żeby zarabiały dla mnie pieniądze. Dla mnie i mojego szefa. Emily niedługo będzie dla mnie dokładanie taka jak one. Ona też to polubi.

-Wystraszyłeś mnie – z zamyślenia, wyrwał mnie głos Emily. Spojrzałem na nią ponownie i wstałem z łóżka.

-Przyszedłem tu tylko żeby powiedzieć ci, że w szafie masz ciuchy, a w szufladzie bieliznę. Natomiast w łazience są kosmetyki i inne rzeczy, których będziesz potrzebować. – wymamrotałem, wzruszając swoimi ramionami.

-Okej..Kiedy zdążyłeś to kupić? A może było to tu odkąd wysłałeś poprzednią dziewczynę żeby była dziwką? – uśmiechnęła się ironicznie, patrząc na mnie przez chwilę po czym zacisnęła swoje wargi.

-Dla jasności, jesteś pierwszą dziewczyną, którą mam w swoim domu i której nie wywiozłem od razu do klubu – odpowiedziałem, krzyżując ręce na piersi. Emily wyglądała na zszokowaną i nie odezwała się już, skupiając wzrok na widoku za oknem. – I znów dla jasności, nie jestem alfonsem. Pewnie tak o mnie myślisz, ale ja nim nie jestem. Mój szef jest. Ja jestem tylko jego pracownikiem, który dostarcza mu dziewczyny.

Dziewczyna już się nie odezwała, zaciskając swoje wargi. Westchnąłem cicho i przeczesałem swoje włosy palcami. Wiem, że ruszyło nią to co powiedziałem. Mam nadzieje, że nie będzie mnie nienawidzić aż tak bardzo bo naprawdę nie mam ochoty na kłótnie. Trzymam ją tutaj tylko po to żeby się czegoś nauczyła. Chcę oddać ją do klubu, gotową na wszystko co ją tam czeka. Nie chcę żeby mój szef był wściekły, że przyprowadziłem gówniarę, którą będzie musiał wychowywać miesiącami. Przy okazji..

-Ile właściwie masz lat? – zapytałem. Nie miała przy sobie żadnych dokumentów, więc pewnie na imprezie była z kimś starszym. Oprócz telefonu, pieniędzy i kosmetyków, w torebce nie było nic. No chyba, że zgubiła dokumenty.

-Nie twój interes – mruknęła sucho, westchnąłem ciężko z irytacją i pokręciłem głową. Postanowiłem wyjść, zanim stracę kontrolę nad sobą. Odwróciłem się i podszedłem do drzwi po czym wyszedłem, zamykając je za sobą. Ona musi nauczyć się szacunku do mnie. Nie pozwolę żeby traktowała mnie jak gówno, nie obchodzi mnie jak bardzo mnie nienawidzi za to, że ją..porwałem? Nieważne. Musi mieć do mnie szacunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz