28.07.2015

Rozdział 8

Justin's pov

Nie miałem kurwa pojęcia, że Emily była dziewicą. Nie czułem tego podczas seksu, nic mi nie powiedziała, zachowywała się jak każda dziewczyna, która pierwszy raz ma już za sobą. Okej, może przez chwilę mówiła, że ją boli, ale to tylko chwila, potem było już dobrze. No i co ja mam teraz niby zrobić? Przecież w klubie muszą być doświadczone dziewczyny. Anthony mnie zabije jeśli przyprowadzę dziewczynę, która uprawiała seks tylko raz. Z drugiej strony, dla klientów to może być nowość, ale przecież Emily nigdy nie pozwoli się pieprzyć jakimś obleśnym facetom. A już na pewno nie na samym początku. Schowałem twarz w dłoniach i wypuściłem powietrze ustami, nie mając zielonego pojęcia co mam dalej robić.

Emily's pov

Kiedy zobaczyłam przez okno jak Justin wsiada do auta i odjeżdża, odetchnęłam cicho z ulgą i otarłam mokre policzki od łez. Nie chciałam mu powiedzieć, że byłam dziewicą, ale emocje nade mną zapanowały, musiałam wyrzucić z siebie wszystko. Żałuję, że mu to powiedziałam, ale może jednak to go jakimś cudem ruszyło i mnie wypuści? Prychnęłam sama do siebie, kręcąc głową. W życiu. Ten dupek nie ma uczuć i nie obchodzi go nic prócz pieniędzy.

Ogarnęłam się trochę po czym wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni, gdzie Ellie podała obiad Thomasowi i spojrzała na mnie.

-Będziesz jadła?

-Tak, poproszę – mruknęłam cicho i usiadłam przy stole naprzeciwko Thomasa. Ellie podała mi talerz, a ja jej podziękowałam i kobieta wyszła z kuchni. Zaczęłam powoli jeść. Jedzenie było pyszne. Ta kobieta ma talent do gotowania, naprawdę. Nie mówię, że ja nie potrafię gotować. Wychodzi mi to, ale daleko mi do takich umiejętności jakie ma Ellie.

- Pan Justin to nie jest zły człowiek – z zamyślenia wyrwał mnie głos Thomasa. Uniosłam głowę oraz swoje brwi w szoku po czym prychnęłam.

-Słucham? Jak możesz mówić takie rzeczy, Thomas? Justin to jest zły człowiek. On jest okropnym egoistą bez serca, myślącym tylko o sobie – wyrzuciłam z siebie, patrząc na niego ze złością. Nie obchodziło mnie teraz czy powtórzy to Justinowi czy nie. Nie mogłam znieść tego co powiedział.

-Myli się Pani. Pan Justin ma dobre i wielkie serce, po prostu to ukrywa.

-Jasne. Dobry człowiek z „wielkim i dobrym sercem" jak to powiedziałeś, nie porwałby 17-letniej dziewczyny, nie wykorzystałby jej i nie chciałby oddać jej do burdelu żeby była dziwką – wymamrotałam po czym zacisnęłam swoje wargi.

-W ogóle go pani nie zna. To co robi Justin, nie mówi od razu o tym jakim jest człowiekiem. Ja znam Pana Biebera od lat i mogę pani szczerze powiedzieć, że jest dobrym człowiekiem, ze złą przeszłością i problemami – wymamrotał i wzruszył swoimi ramionami, a ja zaśmiałam się sucho kręcąc głową. Nie wierzyłam w to co słyszałam. Jak on mógł go bronić?

-Gówno prawda. Każdy ma jakieś problemy, ja też je mam i nie krzywdzę nikogo tak jak on to robi – warknęłam, odwracając wzrok i zacisnęłam swoje wargi próbując powstrzymać łzy. Na szczęście mi się udało. Zanim Thomas zdążył cokolwiek odpowiedzieć, usłyszałam głos Justina.

-Możesz zostawić nas samych, Thomas?

O kurwa. On..On wszystko słyszał, na pewno. Ale kiedy on wrócił? Nie słyszałam jak wchodził do domu. Przewróciłam swoimi oczami, a Thomas wstał, kiwając głową po czym wyszedł z kuchni, a na jego miejscu usiadł Justin. Przez kilka minut nie odezwał się do mnie słowem, natomiast ja w ogóle na niego nie spojrzałam.

-Nie robię tego wszystkiego, dlatego, że tego chce czy dlatego, że mi się to podoba – zaczął w końcu Justin. Uniosłam swój wzrok na jego twarz niepewnie. Nie myliłam się, patrzył na mnie.

-Więc dlaczego to robisz, jeśli nie dlatego? – spytałam, a chłopak odwrócił wzrok, wzdychając cicho.

-Miałem trudne dzieciństwo, jako nastolatek masę problemów, o których nie masz zielonego pojęcia. Trafiłem akurat na takie towarzystwo i skończyłem tu gdzie skończyłem.

-A dokładniej?

-To nie twój interes, Emily. To wszystko co powinnaś wiedzieć. – odpowiedział chłodno i spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a z jego oczu nie mogłam odczytać dosłownie nic.

-A twoi rodzice? Wiedzą co robisz? – zapytałam jednak, aby wyciągnąć z niego więcej informacji. Spodziewałam się, że będzie zirytowany, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Justin napiął swoje mięśnie i zacisnął mocno szczękę po czym spojrzał w okno, zaczynając szybko oddychać.

-Nigdy więcej o nich nie pytaj – warknął ostro po czym gwałtownie wstał od stołu i wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samą, z bałaganem w głowie.

Dobra, dowiedziałam się paru rzeczy o nim, ale niezbyt dokładnych. Wiem tylko, że miał trudne dzieciństwo i dużo problemów. Ale czy to jest wytłumaczenie? Nie, zdecydowanie nie. Okej..jeszcze jego rodzice. Coś musiało się stać. Może nie żyją? Nie mam pojęcia i jestem pewna, że Justin mi nic więcej nie powie. Uśmiechnęłam się do siebie kiedy wpadłam na pewien pomysł. Zerwałam się od stołu i zaczęłam szukać po całym domu Thomasa. Kiedy w końcu znalazłam go na tarasie, klepnęłam go lekko w ramię.

-Powiedz mi, o co chodzi z rodzicami Justina? – zapytałam prosto z mostu, a Thomas spojrzał na mnie. Przysięgam, że w jego oczach widziałam smutek, który pojawił się od razu kiedy usłyszał moje pytanie.

-Przykro mi, ale nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. To prywatne sprawy, Pana Justina, o których nie mogę mówić. – wymamrotał po czym się odwrócił i mnie wyminął, wychodząc z tarasu. Spojrzałam przed siebie i przygryzłam dolną wargę. Chciałabym się dowiedzieć co się stało z jego rodzicami. Sama nie wiem dlaczego. Chyba po prostu jestem ciekawska. Przetarłam twarz dłońmi po czym rozejrzałam się, wzdychając cicho. O kurwa. Rozszerzyłam swoje oczy. Jestem na tarasie. Kompletnie sama. Nie mogę przegapić takiej okazji. Odwróciłam się, aby sprawdzić czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu, ale nie było. Byłam sama. Uśmiechnęłam się szeroko, zaczynając szybko oddychać. To był ten moment. Nie mogłam go zmarnować. Mogłam się stąd wydostać. Nie czekając ani chwili dłużej, usiadłam na betonowej barierce i przerzuciłam przez nią nogę, a potem drugą. Wzięłam głęboki wdech i zeskoczyłam na trawę. Nie było tak źle. Uśmiechnęłam się ponownie i spojrzałam za siebie ostatni raz po czym zaczęłam biec w stronę bramy wyjściowej.

Udało się, w końcu się stąd wydostaniesz, Emily.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz