11.09.2015

Rozdział 35

Emily’s pov

Justin pojechał wczoraj do domu bardzo późno, ale zdążył wyjść zanim wrócił Chris. No i oczywiście nie miałam okazji żeby z nim porozmawiać o tym, że do siebie wróciliśmy. Trochę się bałam tego jak to przyjmie. Ale ja chciałam być z Justinem. Potrzebowałam go i kochaliśmy siebie nawzajem. Ludzie popełniają błędy i Justin mnie zranił, to fakt, ale dlaczego mam nie dać mu szansy? Jeśli ją zmarnuje to będzie mógł o mnie zapomnieć, ale wierzę, że tym razem tego nie spieprzy. No i nie chciałam okłamywać Chrisa. Nie tym razem. On też musiał zaakceptować mój związek z Justinem. Musiał zrozumieć, że mimo wszystko jestem z nim szczęśliwa. I powinien docenić to, że chcę być z nim szczera, nie?

Oblizałam wargi, zakładając na siebie czarne legginsy i jakąś szarą koszulkę po czym rozczesałam włosy i wzięłam telefon do ręki. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, wchodząc po chwili do kuchni, w której Chris robił śniadanie.
-O, wstałaś już – powiedział kiedy mnie zobaczył i uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam – Robię jajecznicę na bekonie, zjesz też? – spytał.
-Tak, pewnie – mruknęłam po czym ziewnęłam cicho i usiadłam przy stole, zaczynając bawić się swoimi palcami. Postanowiłam, że porozmawiam z nim jak zaczniemy jeść. Mam nadzieję, że się za bardzo nie wkurzy bo nie chcę znowu się z nim kłócić. Za bardzo go kocham.

Chris po kilku minutach postawił dwa talerzyki na stole po czym usiadł naprzeciwko mnie, mrucząc „smacznego” po czym nalał nam soku i zaczęliśmy jeść. Przez dłuższą chwilę nie wiedziałam jak mam zacząć, ale wiedziałam, że muszę to powiedzieć i to jak najszybciej. Chciałam żeby dowiedział się prawdy ode mnie, a nie od kogoś innego czy przez przypadek.
-Chris, musimy porozmawiać – zaczęłam po chwili i spojrzałam na niego, oblizując nerwowo swoje wargi.
-No, o co chodzi? – spytał i podniósł swoją głowę po czym przełknął jedzenie, które miał w ustach.
-Chodzi o to, że wczoraj był tu Justin..
-Czego on tutaj chciał? – burknął od razu i zacisnął swoje wargi, a jego oczy pociemniały. Cholera.
-Chciał sprawdzić jak się czuję – wymamrotałam cicho i wzruszyłam swoimi ramionami.
-I to wszystko?
-Nie.. – mruknęłam po czym wypuściłam powietrze ustami – Justin i ja.. my wróciliśmy do siebie – wymamrotałam i spojrzałam na mojego brata niepewnie, a on zacisnął swoją szczękę, patrząc na mnie w niedowierzaniu.
-Chyba sobie ze mnie kurwa żartujesz? – warknął, odkładając widelec i pokręcił swoją głową – Ten człowiek to same problemy, niszczy ci kurwa życie, a ty do niego wróciłaś – zaśmiał się sucho, a ja pokręciłam głową, wstając od stołu po czym podeszłam do blatu i westchnęłam ciężko.
-Chris, dlaczego nie możesz dać mu szansy? – wymamrotałam w końcu i odwróciłam się po czym na niego spojrzałam z bólem w oczach – Tak naprawdę ty i on jesteście do siebie podobni, robicie to samo i potraficie tak samo bronić osób, które kochacie. Okej, macie wspólną przeszłość, ale do cholery czy w tym momencie to nie ja powinnam być najważniejsza i moje szczęście? Justin jest cudownym człowiekiem i kocham go i ciebie też kocham bo jesteś moim bratem. Nie mogę znieść tego, że nienawidzicie siebie nawzajem. Chciałabym żebyś zaakceptował moją miłość do niego bo on mnie uszczęśliwia i przy nim czuję się dobrze. I tak, zranił mnie, ale każdy człowiek popełnia błędy. Udowodnił mi, że mnie kocha kiedy nie olał tego, że jego wróg mnie porwał, tylko przyjechał po mnie i zabrał mnie stamtąd. Gdyby miał mnie gdzieś, podałby ci namiary i kazałby ci po mnie przyjechać, ale nie zrobił tego. To chyba coś znaczy, prawda? I przyszedł tutaj wczoraj tylko po to żeby sprawdzić czy wszystko jest ze mną okej. Nie chcę go stracić, chcę z nim być bo bez niego nie daję sobie rady i chcę żebyś to zrozumiał bo jesteś moim starszym bratem, z którym nie mam siły się już więcej kłócić – wyrzuciłam z siebie po czym odetchnęłam cicho, przymykając na chwilę swoje powieki.
Chris patrzył na mnie bez słowa po czym spuścił wzrok i westchnął cicho, kręcąc swoją głową. Miałam wrażenie i nadzieję, że do niego dotarłam. Wszystko co mówiłam było szczere, prosto z serca. Chciałam żeby mnie zrozumiał albo żeby chociaż się postarał. Naprawdę tego potrzebowałam. Nie miałam już sił się z nim kłócić.
-Może masz trochę racji.. – wymamrotał po chwili cicho, a moje wargi się rozchyliły. Czy on naprawdę to powiedział? – Też nie chcę się już z tobą kłócić, a przecież nie mogę ci zabraniać widywania się z nim jeśli go kochasz. Nie chcę żebyś cierpiała z mojego powodu. Ja i Justin jesteśmy tacy sami, chociaż zawsze mam go za gorszego od siebie, ale ty masz racje – powiedział po czym spojrzał na mnie i wstał z miejsca, podchodząc do mnie – Postaram się go zaakceptować.
-Naprawdę? Dasz mu szansę? – wymamrotałam, a na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech.
-Tak, zrobię to dla ciebie – westchnął, kiwając głową, a ja pisnęłam, rzucając mu się na szyję. Chris zachichotał, przytulając mnie mocno po czym pocałował mnie w głowę – Kocham cię, mała.
-Ale.. – mruknęłam po chwili, odsuwając się od niego i uśmiechnęłam się słodko – Musisz go za wszystko przeprosić. Zaproszę go dzisiaj na obiad, okej?
-Chyba żartujesz? Mam go przepraszać? – prychnął, a ja zacisnęłam wargi, mrużąc na niego oczy. Chris westchnął, przewracając oczami – Dobra, dobra. Zrobię to. Coś jeszcze oprócz tego dla twojego cudownego chłopaka?
-Mógłbyś kupić mu czekoladę bo kocha słodycze – zaśmiałam się, całując go w policzek po czym wyszłam z kuchni, idąc szybko na górę i wybierając w tym samym czasie numer Justina.

-Tak, skarbie? – odebrał po kilku sygnałach, a jego głos był zaspany, przez co od razu miałam ochotę się zaśmiać.
-Co dzisiaj robisz? – spytałam, siadając na swoim łóżku, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-Dzisiaj? Um..chyba..chyba nic, a co? – wychrypiał do telefonu.
-Bo – mruknęłam, przedłużając to słowo – chciałabym żebyś przyszedł dzisiaj do mnie na obiad. Ugotuję coś dobrego.
-Na obiad? Do ciebie? – spytał, a w jego głosie słychać było niedowierzanie – No okej, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Że nie będzie Chrisa. Jeśli będzie to nie przychodzę.
O kurwa. Przygryzłam mocno swoją wargę, patrząc przed siebie i zastanawiając się przez chwilę co mam zrobić.
-Dobrze, obiecuję, że go nie będzie. To co? O 14? – wymamrotałam po chwili ciszy.
-O 14, do zobaczenia, piękna – powiedział do telefonu i byłam pewna, że na jego ustach był ten głupi uśmieszek. Zachichotałam cicho, przewracając oczami.
-Do zobaczenia – mruknęłam po czym się rozłączyłam i rzuciłam się plecami na łóżko.

Justin’s pov

Ubrałem na siebie białą koszulkę oraz jasne jeansy po czym założyłem jeansową koszulę, pasującą kolorem do spodni i wsunąłem na stopy beżowe skaty. Stanąłem przed lustrem, poprawiając koszulę i westchnąłem cicho. Cieszyłem się, że Emily zaprosiła mnie na obiad. Miałem wrażenie, że teraz już wszystko pójdzie dobrze. Nie miałem zamiaru niczego spieprzyć. Nie tym razem. Podszedłem do komody po czym wyciągnąłem z jednej szuflady nieśmiertelnik i założyłem go na szyję. Włożyłem telefon do kieszeni spodni i chwyciłem kluczyki po czym wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół.
-Wychodzę do Emily, będę wieczorem – krzyknąłem z przedpokoju.
-Jasne, udanej zabawy – odkrzyknął Thomas, na co się uśmiechnąłem po czym wyszedłem z domu i poszedłem do swojego auta.

Po 15 minutach zatrzymałem się pod jej domem i wysiadłem z auta. Przeczesałem włosy palcami po czym podszedłem do drzwi, ziewając cicho. W nocy miałem pieprzoną akcję, którą zlecił mi Anthony i nie wyspałem się w ogóle, ale nie chciałem zrezygnować z obiadu u Emily. Nie chciałem jej zawieść.
Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i po dwóch minutach otworzyła mi dziewczyna ubrana w niebieską bluzkę na grube ramiączka, która świetnie podkreślała jej biust oraz spódniczkę w takim samym kolorze i wzorze co bluzka, do połowy ud. Emily nie była ubrana wyzywająco, ale dziewczęco i dlatego wyglądała pięknie, a jej strój, podkreślał jej sylwetkę. Na stopach miała beżowe sandały na korkach, a włosy miała związane w warkocza, przerzuconego na jedną stronę.
-Hej – mruknęła dziewczyna, uśmiechając się do mnie nieśmiało.
-Cześć. Wow, wyglądasz cudownie – wymamrotałem, obejmując ją w pasie z uśmiechem po czym złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku.
-Dziękuję, skarbie – zachichotała po czym chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę kuchni. Kiedy tam weszliśmy usiadłem przy stole i spojrzałem na dziewczynę, która podeszła akurat do kuchenki.
-Co dobrego ugotowałaś?
-Duszoną goleń jagnięcą, może być? – spytała, stojąc do mnie tyłem.
-Wiesz.. nigdy tego nie jadłem, ale zaufam ci – zaśmiałem się cicho, a dziewczyna mi zawtórowała.
Po kilku chwilach rozmowy z Emily, do kuchni ktoś wszedł i kiedy odwróciłem głowę i zobaczyłem Chrisa w kuchni, od razu zacisnąłem szczękę. Pokręciłem w niedowierzaniu swoją głową po czym przeniosłem wzrok na Emily. Przecież kurwa mówiłem, że nie chcę tutaj przychodzić kiedy on będzie. Obiecała, że go nie będzie i co?
-Co to ma znaczyć? Huh? – burknąłem, patrząc na nią i zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, kontynuowałem – Miało go tu nie być, a jeśli miał być to trzeba było zadzwonić, zjedlibyśmy na mieście – powiedziałem, wstając z miejsca – Pójdę już.
-Nie, Justin. Poczekaj – wymamrotała Emily, podchodząc do mnie szybko po czym chwyciła moją dłoń – Nie idź, proszę. Wiem co ci obiecałam i możesz być zły, ale zostań, okej? – wymamrotała, patrząc na mnie z błaganiem w oczach. Westchnąłem głośno po chwili patrzenia na nią po czym pokiwałem głową i bez słowa usiadłem przy stole, a Chris usiadł naprzeciwko, skupiając wzrok na widoku za oknem.

Po niedługim czasie, Emily rozłożyła talerze po czym położyła na środku danie, nalała picia do szklanek i zajęła miejsce obok mnie.
-No, nakładajcie sobie – zachęciła nas, uśmiechając się delikatnie. Chris spojrzał na nią po czym wstał i zaczął dzielić mięso i nakładać je na nasze talerze, a po kilku minutach zaczęliśmy jeść. Po chuja on tutaj z nami siedział? Nawet się nie odzywał do nas..
-Justin – odezwał się akurat Chris, a ja uniosłem na niego wzrok zdziwiony. Czy on czytał mi w myślach? – Posłuchaj, muszę ci coś powiedzieć – westchnął cicho, oblizując swoje wargi.
-O co chodzi? – spytałem, unosząc brwi do góry.
-Ja wiem, że ty i Emily wróciliście do siebie i ja.. nie zamierzam stać wam na drodze. To jej wybór z kim chce być i jeśli chce być z tobą, to okej. Możesz tu przychodzić kiedy chcesz, nie będę się ciebie czepiał – wymamrotał cicho, a ja rozchyliłem delikatnie wargi, patrząc na niego. Domyślałem się, że Emily go do tego przekonała, ale znam Chrisa i jakaś część niego musiała chcieć to zrobić.
-Dobra więc.. dzięki – mruknąłem, wzruszając swoimi ramionami i napiłem się wody.
-I przepraszam – mruknął cicho i niewyraźnie, a ja zakaszlałem. O kurwa. Jeśli przed chwilą byłem zdziwiony, to teraz nie wiem jaki kurwa byłem. Odstawiłem szklankę i spojrzałem na chłopaka jeszcze raz.
-Co powiedziałeś? – spytałem, a on wziął głęboki wdech po czym uniósł na mnie wzrok, zaciskając wargi.
-Przepraszam okej? Przepraszam, że zabraniałem ci kontaktu z Emily i próbowałem wszystkiego żeby ją od ciebie odsunąć, przepraszam, że dźgnąłem cię nożem i robiłem z ciebie gówno i przepraszam, że raniłem Emily – wyrzucił z siebie po czym odetchnął cicho, a ja patrzyłem na niego przez chwilę w ciszy.
-I? – mruknąłem, patrząc na niego znacząco, a on spojrzał mi w oczy i od razu wiedział co miałem na myśli.
-I przepraszam za twojego przyjaciela. Masz rację, to nie powinno się stać. On nie był niczemu winien, a ja.. byłem wtedy naćpany i wiem, że to mnie w ogóle nie tłumaczy, ale chcę żebyś wiedział, że tego żałuję. Nie dlatego, że odebrałem ci przyjaciela. Żałuję tego bo zabiłem młodego człowieka pod wpływem, kiedy mógł jeszcze tyle żyć – powiedział, patrząc mi cały czas w oczy. W jego tęczówkach widziałem szczerość. Mogłem nienawidzić tego dupka, ale teraz mówił szczerze i byłem tego pewien. Oblizałem swoje wargi po czym westchnąłem, kiwając swoją głową.
-Dobrze, powiedzmy, że ci wybaczam. W końcu jesteś bratem mojej dziewczyny i nie mam ochoty się z tobą kłócić – wymamrotałem po krótkiej chwili, a chłopak odetchnął z ulgą, opierając się wygodnie- Wiem, że to było trudne. Podziwiam cię, że ci się to udało bo ja bym w życiu tego nie zrobił – zaśmiałem się cicho żeby rozluźnić atmosferę.
-Przepraszanie to nie moja bajka – powiedział, wzruszając swoimi ramionami – Coś jeszcze chcesz?
-Tak, przydałoby się coś słodkiego – uśmiechnąłem się do niego słodko, a on przewrócił swoimi oczami, wstając i burcząc pod nosem. Przysięgam, że kurwa żartowałem, ale on naprawdę przyniósł mi wielką czekoladę. Powstrzymałem się od wybuchnięcia śmiechem i podziękowałem mu.
-Masz pieprzoną czekoladę i się ciesz – burknął, siadając ponownie na swoim miejscu. Uśmiechnąłem się po czym spojrzeliśmy na siebie i zrobiliśmy „męski uścisk” na zgodę, a Emily od razu głośno, pisnęła rzucając mi się na szyję.
-Nareszcie – zachichotała, przytulając mnie z całej siły, a ja zaśmiałem się głośno, kręcąc swoją głową.
-Wiedziałem, że to twoja sprawka – spojrzałem na nią, a ona uśmiechnęła się do mnie słodko. Chwyciłem ją w biodrach po czym złożyłem czuły pocałunek na jej ustach, a Chris odchrząknął od razu.
-Nie róbcie tego przy mnie, jasne? Nie chcę widzieć jak moja mała siostrzyczka się całuje – powiedział, a na jego twarzy widniała powaga. I szczerze mówiąc nawet go rozumiałem. To normalne jak na starszego brata.

Mam wrażenie, że w końcu wszystko zaczyna się układać po mojej myśli. Jeśli Chris mnie przeprosił i między nami jest okej, a Emily do mnie wróciła, to nic nie jest już w stanie tego zepsuć. Już ja się o to postaram.
------------------------------------------

No i jest 35 rozdział! Sprawdzałam go uważnie, ale jestem chora więc wybaczcie mi jakiekolwiek błędy, jeśli są.

Co sądzicie o zachowaniu Chrisa wobec Justina? Cieszycie się z jego zmiany podejścia czy nadal nie lubicie go za to co było wcześniej? Piszcie swoje opinie w komentarzach!

Następny rozdział będzie w niedzielę na pewno, no chyba że będę tak chora, że nie dam rady go sprawdzić, ale myślę, że aż tak źle nie będzie :)
Komentujcie, do następnego!

4 komentarze:

  1. Jak zawsze rozdział świetny ;)
    Powodzenia i wracaj do zdrowia kochana ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. matko nawet nie wiesz ja sie ciesze ze zaczeło sie juz ukladac

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa,boski!! Dobrze że się pogodzili,jest w końcu tak jak powinno :D czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń