Przyłożyłam dłoń do ust, wybuchając płaczem. Nie wierzyłam w to. To nie mogła być prawda. Rzuciłam testem o drzwi łazienki, zaczynając się cała trząść. Nie mogłam być w ciąży, to niemożliwe. To znaczy, możliwe, ale dlaczego akurat teraz? Nie jestem gotowa żeby zostać matką. To nie jest odpowiedni moment. Mam jeszcze do skończenia szkołę i jestem na to za młoda. Nie chcę być nastoletnią matką. Nie chcę tego dziecka. Jak mogę zostać mamą skoro sama jeszcze jestem dzieckiem tak naprawdę? Nie jestem wystarczająco dojrzała i gotowa na taką odpowiedzialność. A Justin? Między nami się psuje ostatnio i boję się, że odejdzie ode mnie do Caitlin. Nie oceniajcie mnie. Przyjaźnili się i kochali siebie, ona jest śliczna i mają wiele wspomnień, super relacje więc mam powody żeby się obawiać. A jak dowie się o dziecku? Jak ja mam mu o tym powiedzieć? On też na pewno nie chce tego dziecka. Przecież jest młody i nie ma ochoty na ustatkowanie się, nie teraz. Kurwa mać. Boję się, boję się jak cholera.
Musiałam się pozbierać, musiałam udawać, że jest okej. Wzięłam głęboki wdech, ocierając łzy po kilkunastu minutach płakania po czym wyszłam z kabiny i stanęłam przed lustrem. Przemyłam twarz wodą i poprawiłam makijaż. Wyglądałam już o wiele lepiej niż kilka minut wcześniej. Potrzebowałam trochę świeżego powietrze więc postanowiłam, że zrobię sobie mały spacer zanim wrócę do pokoju. Musiałam sobie wszystko przemyśleć w samotności.
Wyszłam z windy po ponad godzinnym spacerze i wypuściłam powietrze ustami, ruszając w stronę naszego pokoju. Zacisnęłam wargi, widząc jak Caitlin znów całuje Justina w policzek na pożegnanie, a on uśmiecha się do niej szeroko. Cała złość ponownie się we mnie zebrała, ale nie miałam ochoty na kolejną kłótnie z Justinem. Podeszłam do drzwi i wyminęłam stojącego w nich Justina po czym zdjęłam kurtkę, wieszając ją. Zsunęłam buty ze stóp i westchnęłam, idąc w stronę kanapy, a w tym samym momencie usłyszałam zamykane drzwi.
-Dobrze się bawiłaś? – spytał Justin. Przewróciłam do siebie oczami, starając się nie wybuchnąć. Ten człowiek naprawdę działał mi na nerwy odkąd pojawiła się ta pieprzona Caitlin.
-Na pewno nie tak dobrze jak ty bawiłeś się z Caitlin – wymamrotałam, wzruszając swoimi ramionami i usiadłam na kanapie, opierając o nią wygodnie głowę i przymykając swoje powieki.
-Nie zaczynaj znowu – usłyszałam warknięcie Justina. Odpuściłam, nie chcąc się już kłócić i oblizałam swoje wargi. Nadal nie podjęłam decyzji. Nie wiedziałam co zrobić. Powinnam mu teraz powiedzieć, ale bałam się, bałam się jak cholera. I wiem, że to nie było fair w stosunku do niego, ale nie umiałam inaczej. Potrzebowałam czasu żeby sama przyswoić tą wiadomość. Powiem mu, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem jeszcze na to gotowa.
-Porozmawiajmy – mruknął Justin, siadając obok mnie na kanapie – Nie masz powodu żeby być zazdrosna, Em. Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie i nikt ani nic tego nie zmieni.
-Cóż, jakoś nie zachowujesz się tak jakbyś kochał tylko mnie – powiedziałam, wzruszając ramionami, a Justin westchnął ciężko.
-Przepraszam, nie chciałem.. – przerwał, słysząc dzwonek do drzwi. Chłopak wstał, ruszając do drzwi, a ja uchyliłam swoje powieki, chcąc zobaczyć kto przyszedł. Kiedy tylko Justin otworzył drzwi, usłyszałam znajomy głos.
-Jest Emily?
-Jest, a o co chodzi? – wymamrotał Justin, a w jego głosie było słychać irytację. Przygryzłam wargę, wstając z kanapy i podeszłam do drzwi po czym spojrzałam na swojego przyjaciela.
-Cześć, Rick. Co tu robisz? – spytałam.
-Wyjeżdżam jeszcze dzisiaj i przyszedłem się pożegnać – wymamrotał, uśmiechając się do mnie, a ja pokiwałam głową, podchodząc bliżej chłopaka po czym wtuliłam się w niego. Usłyszałam westchnięcie i kroki więc Justin chyba odszedł od drzwi, no i na pewno był zły – Wszystko okej? – mruknął cicho Rick, tak żebym tylko ja mogła usłyszeć.
-Tak – mruknęłam, odsuwając się i wzruszyłam ramionami, a chłopak patrzył na mnie niepewnie.
-Możesz już iść? Chciałem porozmawiać ze swoją dziewczyną – warknął Justin, a ja zacisnęłam swoje wargi – Głuchy jesteś?
-Uspokój się, stary..
-Nie, nie będę spokojny. Powiedziałem żebyś poszedł – krzyknął Justin, przez co się wzdrygnęłam. W tym momencie podjęłam decyzję. Nie pozwolę mu na takie traktowanie. Zachowuje się jakbym była jego własnością. Olewał mnie praktycznie całe dwa dni i mimo że miał okazję żeby to naprawić, spieprzył to, a teraz ma problem bo chce ze mną porozmawiać. Mam dość jego i jego zachowania. Mam wystarczająco ciężki problem na głowie i nie chcę jeszcze przeżywać kłótni z Justinem. Odwróciłam się i spojrzałam na swojego chłopaka.
-Dobrze, jak tak bardzo chcesz to Rick pójdzie, ale ja razem z nim – wymamrotałam i zacisnęłam swoje wargi.
-Słucham? – prychnął, krzyżując ręce na piersi.
-To co słyszałeś. Wracam do Nowego Jorku, a ty tu zostań i zajmij się swoją przyjaciółką. W końcu tylko ona się teraz liczy więc nawet nie zauważysz, że mnie nie będzie, tak jak robiłeś to przez ostatnie dwa dni – wymamrotałam, przez co uchylił swoje wargi, a ja spojrzałam na Ricka – Dasz mi kilka minut? Spakuję się szybko.
-Um, jasne.. Jeśli tego chcesz – pokiwał głową, patrząc na mnie uważnie.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej torbę po czym zaczęłam wrzucać do niej ubrania. Musiałam to zrobić. Nie mogłam znieść zachowania Justina, ale nie chodziło tylko o to. Musiałam zostać na jakiś czas sama. Ciąża to było dla mnie za dużo i jeśli bym tutaj została, Justin szybko zorientowałby się, że coś jest nie tak, a ja nie jestem jeszcze gotowa na to żeby mu o wszystkim powiedzieć. Wrzuciłam ostatnią koszulkę do torby po czym ją zapięłam i wyprostowałam się, chwytając torbę.
-Emily, nie rób tego.. – wymamrotał Justin, podchodząc do mnie i patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Musiałam spojrzeć gdzie indziej bo nie wytrzymałabym patrzenia w jego oczy. Szybko bym zmieniła zdanie, a nie mogłam tego zrobić – Proszę cię, zostań tutaj. Porozmawiamy i wszystko naprawię, naprawdę. Obiecuję i przepraszam.
-Nie, Justin – mruknęłam, przymykając powieki i pokręciłam swoją głową – Chcę wrócić i nie powstrzymasz mnie. Przykro mi – wymamrotałam, odsuwając się i ruszyłam do drzwi, a kiedy Rick wziął ode mnie torbę, chwyciłam za klamkę od drzwi, wychodząc przez nie.
-Kocham cię, Emily - usłyszałam ciche mruknięcie Justina i przygryzłam mocno wnętrze policzka, czując łzy w oczach. Pokręciłam głową, zamykając drzwi i ruszyłam szybko w stronę windy za Rickiem.
Nie mogłam zostać. Nieważne jak bardzo nie chciałam go tutaj samego zostawiać, musiałam wyjechać. Nie miałam innego wyjścia.
Justin’s pov
Stałem, wpatrując się w zamknięte drzwi przez dobre kilka minut. Nie docierało to do mnie. Zostawiła mnie. Tak po prostu poszła z nim, nie dając mi szansy na rozmowę. Zacisnąłem swoją szczękę mocno, przymykając powieki. W głębi duszy wiedziałem, że to moja wina. Ona miała racje. Okropnie ją traktowałem, a nie powinienem. Nie wiedziałem, że aż tak ją to zabolało. Nie wiedziałem, że zraniłem ją tak bardzo, że przez to musiała aż wyjechać. I najgorsze jest to, że nie miałem pojęcia czy to, że wyjeżdża oznacza koniec między nami.. Miałem nadzieję, że tak nie jest. Właściwie nie powiedziała, że to koniec, tylko że musi wyjechać. To różnica, prawda? Wypuściłem powietrze ustami po czym pokręciłem głową, czując jak złość we mnie zbiera się coraz bardziej.
-Kurwa – warknąłem po czym uderzyłem mocno pięścią w ścianę – Ty pieprzony idioto – wysyczałem przez zaciśnięte zęby i zacząłem zrzucać z szafek wszystko co na nich było. Nie obchodziło mnie, że to jest pokój hotelowy, miałem to głęboko w dupie. Najważniejsze w tym momencie było to, że Emily odeszła. Zraniłem wszystko co się dla mnie w życiu liczyło. Krzyknąłem, rzucając lampą przez pokój po czym oparłem się plecami o ścianę, ciężko oddychając. Chciałem żeby tutaj wróciła, chciałem wszystko naprawić. Wyjąłem telefon z kieszeni po czym przesunąłem palcem po ekranie, odblokowując go i wybrałem numer Emily, przykładając telefon do ucha. Po kilku długich sygnałach połączenie zostało przerwane, przez co zacisnąłem mocno szczękę i rzuciłem telefon na łózko. Jestem takim cholernym idiotą. Nie wiem co mi odbiło z tą Caitlin. Nie czułem nic do niej, tego jestem pewien. Po prostu mamy wspólną przeszłość i nie widzieliśmy się lata, chciałem spędzić z nią trochę czasu. Ale oczywiście musiałem coś przy tym spieprzyć. Nie wiem jak Emily ze mną wytrzymuje, przysięgam.
Usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu i od razu szybko podszedłem do łóżka żeby wziąć telefon. To Emily, to na pewno Emily. Przygryzłem wargę, łapiąc za telefon i siadając na łóżku, a kiedy spojrzałem na wyświetlacz, wkurzyłem się jeszcze bardziej.
Caitlin.
-Spierdalaj – warknąłem, odrzucając połączenie i rzuciłem telefon na poduszkę po czym spojrzałem przed siebie.
Brawo, Bieber. Właśnie kolejny raz spieprzyłeś wszystko o co tak bardzo walczyłeś. Jesteś kompletnym idiotą.
******
"I będę za tobą tęsknić jak małe dziecko, które tęskni za swoim kocykiem
Ale muszę iść do przodu ze swoim życiem
Już czas, by być dużą dziewczynką
A duże dziewczynki nie płaczą."
-----------------------------------------------------
https://www.youtube.com/watch?v=agrXgrAgQ0U
Hej, hej, hej! Jest piątkowy rozdział tak jak mówiłam, że będzie. Nie jest tak długi jak niektóre wcześniej, ale mam nadzieję, że jest ciekawy. Emily wyjechała.. Myślicie, że dobrze zrobiła? Wyjechała i zataiła przed nim, że jest w ciąży.. Jak myślicie, co będzie dalej? Czy jej wyjazd oznacza rozstanie?
Komentujcie duuużo bo ostatnio naprawdę zostawiacie sporo komentarzy i bardzo się z tego cieszę, oby tak dalej! :)
I dziękuję za dużą liczbę wyświetleń na wattpadzie jak i na blogspocie, to wiele dla mnie znaczy!
Do następnego!
twitter: playtimegomezFF
Nie rób saend'u. Oni muszą być razem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że szybko się pogodzą bo inaczej to starci dla mnie sens....
OdpowiedzUsuńMuszą się szybko pogodzić
OdpowiedzUsuńNie!! Niech się jak najszybciej godzą bo nie wytrzymam ;) czekam na next :D
OdpowiedzUsuń