25.10.2015

Rozdział 49

Justin’s pov

Następnego dnia

Włożyłem na siebie ciemne jeansy z dziurami na kolanach oraz białą koszulkę w serek po czym wsunąłem na stopy białe adidasy za kostkę i spojrzałem na godzinę. 6:30. Miałem pół godziny na dojazd do pracy więc wyszedłem z sypialni i zszedłem na dół do kuchni żeby jeszcze się czegoś napić. Po krótkiej chwili do kuchni weszła również zaspana Emily.
-Dzień dobry – mruknęła, podchodząc bliżej mnie po czym westchnęła cicho – O co chodzi, Justin? Wczoraj z dwie godziny siedziałeś na siłowni, a potem poszedłeś spać nawet ze mną wcześniej nie rozmawiając.
-O nic, jest okej – wzruszyłem ramionami, odkładając pustą już szklankę na blat.
-Przecież cię znam, Justin – westchnęła, opierając się o blat i krzyżując ręce na piersi po czym na mnie spojrzała, a ja przewróciłem swoimi oczami.
-Po prostu nie lubię tego całego Ricka, działa mi na nerwy.
-Rick? Ale dlaczego? Przecież to mój przyjaciel, myślałam, że się polubiliście..
-Cóż, ja go nie polubiłem – spojrzałem na nią i zacisnąłem swoje wargi – Od razu widać, że coś do ciebie ma, coś do ciebie czuje do cholery i dlatego działa mi na nerwy.
-Co? – zaśmiała się, patrząc na mnie z rozbawieniem na twarzy przez co zirytowałem się jeszcze bardziej – Żartujesz sobie? Przecież Rick to tylko mój przyjaciel.
-Może dla ciebie, a skąd możesz wiedzieć co on czuje? – uniosłem brwi ku górze, krzyżując ręce na piersi.
-Wiem bo Rick i ja od zawsze wiemy, że nie możemy być razem. Znamy się od naprawdę wielu lat i zawsze się przyjaźniliśmy. Kiedy zaczęłam dorastać, Chris wyraźnie mi powiedział, że nie mogę o nim myśleć jako o kimś więcej bo to niebezpieczne kiedy jest w gangu, a tym bardziej jego gangu. I to samo powiedział Rickowi, a my oboje się z nim zgodziliśmy. Dlatego zawsze traktujemy siebie jak przyjaciół i nigdy nic nas nie łączyło ani nie będzie łączyło, tym bardziej, że teraz mam nie tylko ciebie, ale także Jasona – uśmiechnęła się do mnie, uspokajająco, robiąc krok w moją stronę po czym objęła rękoma moją szyję.
-Jesteś pewna? Wczoraj powiedział, że jesteś piękna..
-No okej, powiedział, ale chciał być miły, jak to Rick. Nie masz się czym przejmować. Jestem pewna, że on do mnie nic nie czuje więc się uspokój i mnie pocałuj, okej? – uniosła brwi do góry, a na moje usta wkradł się uśmiech.
-Okej – mruknąłem, nachylając się nad dziewczyną po czym złączyłem nasze usta w słodkim pocałunku, który uspokoił mnie jeszcze bardziej. Kochałem tą dziewczynę całym sercem i to normalne, że byłem zazdrosny. Tym bardziej, że on cały czas był blisko, ale wiedziałem, że nie mogę po prostu stać z boku. Wierzę Emily, ale mimo tego, muszę mu pokazać do kogo ona należy.
-Idź już bo się spóźnisz – zachichotała Emily, mierzwiąc palcami moje włosy, a ja pokiwałem głową, cmokając ostatni raz jej usta.
-Kocham cię, mała – mruknąłem, odsuwając się od niej i chwyciłem w dłoń kluczyki od samochodu.
-Ja ciebie też – uśmiechnęła się do mnie słodko, a ja westchnąłem odwzajemniając uśmiech po czym się odwróciłem i wyszedłem z kuchni, a potem z domu i poszedłem do auta, czując się w końcu lepiej i spokojniej.

Emily’s pov

-Najadłeś się, skarbie? – uśmiechnęłam się do Jasona kiedy skończyłam go karmić i odłożyłam butelkę na stolik – Jesteś taki piękny – westchnęłam, przyglądając się mu i trzymając go na swoich rękach. Uwielbiałam momenty kiedy byłam z nim sama. Lubiłam na niego patrzeć kiedy zasypiał, kiedy jadł i kiedy spał. Był taki kochany. Pokochałam go całym swoim sercem i za nic w świecie bym go nie oddała. Może i jestem młoda, ale to nie zmienia mojej miłości do niego. Był moim wszystkim. On i Justin. Oni byli całym moim światem.

Kiedy po kilku minutach chłopiec zasnął, wstałam z fotela i podeszłam do łóżeczka, kładąc go po chwili w nim. Przykryłam go błękitną kołderką po czym położyłam dłonie na barierce od łóżeczka i uśmiechnęłam się, patrząc na moje dziecko. Moje dziecko. Mogłabym tak stać godzinami i na niego patrzeć bo był naprawdę piękny. I był taki spokojny. Nie miałam z nim problemów. Budził się czasami w nocy, ale ogólnie był spokojny. Był jak aniołek. Był moim aniołem.

Słysząc dzwonek do drzwi, który oderwał mnie od wpatrywania się w Jasona, odsunęłam się od łóżeczka po czym wyszłam z pokoju, zamykając za sobą po cichu drzwi. Zeszłam po schodach po czym weszłam do przedpokoju i chwyciłam za klamkę od drzwi wejściowych, otwierając je po chwili.
-Rick, cześć – uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc na niego – Co tu robisz?
-Byłem w okolicy i pomyślałem, że wpadnę – wzruszył ramionami z uśmiechem, na co pokiwałam głową, odsuwając się żeby mógł wejść po czym zamknęłam drzwi.
-Chcesz coś do picia? – spytałam, unosząc brwi do góry.
-Może wody – mruknął, ruszając do salonu, a ja poszłam do kuchni. Po krótkiej chwili przyszłam do salonu ze szklanką wody, którą postawiłam na stoliku i usiadłam na kanapie obok Ricka – Mały śpi?
-Tak, właśnie przed chwilą zasnął.
-Aniołek z niego – uśmiechnął się delikatnie po czym upił łyka wody, a ja pokiwałam swoją głową, zgadzając się z nim.
-Jest cudownym dzieckiem. Mam tylko nadzieję, że dam rade go dobrze wychować – westchnęłam cicho i oblizałam swoje wargi, wzruszając swoimi ramionami.
-Oj, na pewno ci się uda – powiedział, odkładając szklankę na stolik i spojrzał na mnie – Jesteś cudowną i silną osobą więc na pewno będziesz dla niego cudowną mamą.
-Dziękuję, mam taką nadzieję – uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc na niego po czym westchnęłam cicho, przeczesując włosy palcami.
-A zamierzasz kończyć szkołę?
-Tak, ale jeszcze nie teraz. Jak Jason trochę podrośnie to się za to wezmę – skinęłam głową, siadając po turecku.
-To dobrze i bardzo mądrze – uśmiechnął się do mnie – Tak szybko dojrzałaś, cholera.
-Prawda? – zachichotałam, kręcąc swoją głową – Dopiero co miałam 14 lat i zabierałeś mnie na koncert rockowy bez wiedzy Chrisa i moich rodziców, a teraz mam już dziecko, to szalone jak ten czas szybko leci – westchnęłam cicho.
-Dokładnie. I stałaś się jeszcze piękniejsza niż kiedyś – wymamrotał, patrząc na mnie, a w jego oczach było coś czego odgadnąć nie mogłam.
-Um, dziękuję – wymusiłam delikatny uśmiech, ponieważ czułam się dziwnie. Zawsze mieliśmy świetne relacje i tak dalej, ale to co innego kiedy teraz mam narzeczonego, wiecie? Po prostu czuję się niezręcznie bo na pewno nie chciałabym żeby jakaś przyjaciółka Justina mówiła mu, że jest seksowny. Co do niego, jakby się dowiedział, że Rick znów tak do mnie powiedział.. Cóż, nie wiem co by było.
-Zawsze mi się podobałaś – westchnął, przybliżając się do mnie, a ja zmarszczyłam swoje brwi w zdezorientowaniu.
-Um, Rick.. – mruknęłam, ale nie dał szansy mi dokończyć, ponieważ pocałował mnie szybko, kładąc dłoń na moim policzku. Będąc cholernie zaskoczona, przez pierwszą chwilę odwzajemniłam pocałunek, ale szybko się opamiętałam i położyłam dłonie na jego torsie, odpychając go od siebie.
-Co ty robisz? – warknęłam, patrząc na niego wściekła.
-Odwzajemniłaś.. Myślałem, że..
-Wyjdź – mruknęłam, odwracając głowę w drugą stronę i zacisnęłam swoje wargi.
-Emily, posłuchaj.. – zaczął, ale tym razem to ja nie dałam mu dokończyć.
-Wyjdź z mojego domu, Rick – warknęłam, wstając z kanapy i podeszłam do okna, krzyżując ręce na piersi i stojąc tyłem do niego. Usłyszałam ciche westchnięcie, a po krótkiej chwili, zamykane drzwi i odetchnęłam z ulgą. Zacisnęłam powieki, przecierając twarz dłońmi. Nie docierało do mnie to co się stało. Jak do cholery mogłam do tego dopuścić?

I co ja teraz zrobię? Jak ja powiem o tym Justinowi?

***
15:21
Zaraz Justin powinien być w domu. Przygryzłam wargę, patrząc na Jasona i siedząc z nim w salonie. Bałam się, bałam się jak cholera. Nie wiedziałam jak mam mu to wszystko powiedzieć. Wiem, że muszę to zrobić, ale nie wiem czy dam rade. Obawiam się jego reakcji. Jeszcze jeśli tylko ze mną się pokłóci to okej, ale co jeśli pójdzie do Ricka? Nie chcę żeby Justin robił sobie problemy i nie chcę też żeby Rickowi coś się stało. Westchnęłam ciężko pod nosem, kręcąc swoją głową. Czy w moim życiu zawsze wtedy kiedy zaczyna być już naprawdę dobrze, musi się coś spieprzyć? Już zawsze tak będzie?

Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi, przez co od razu przymknęłam oczy, biorąc uspakajające oddechy. Jak ja mam spojrzeć Justinowi w oczy? I jak ja mam mu to powiedzieć? Przecież nie powiem mu: „słuchaj Justin, całowałam się z Rickiem, ale kocham tylko ciebie, nie bądź na mnie zły” i to jeszcze na wejściu. Muszę się na to przygotować.
-Cześć, skarbie i cześć maluszku – powiedział Justin, wchodząc do salonu i uśmiechnął się, nachylając się i całując mnie w policzek, a potem Jasona w czoło. Uśmiechnęłam się delikatnie na jego zachowanie.
-Cześć. Obiad masz już gotowy i jeszcze ciepły – wymamrotałam, wymuszając uśmiech, a chłopak pokiwał swoją głową.
-Pójdę się tylko odświeżyć.
Po tych słowach wyszedł z salonu i poszedł na górę, a ja jęknęłam pod nosem. Przecież nie mogę go okłamać i udawać, że nic się nie stało bo stało się i jeśli nie powiem mu tego teraz to jestem pewna, że i tak kiedyś wszystko wyjdzie na jaw.

Widząc, że Jason zasypia, wstałam i podeszłam do przenośnego łóżeczka, który stał w salonie. Postanowiliśmy postawić jedno łóżeczko też tutaj bo często siedzimy w salonie i bezsensu byłoby latanie na górę i z powrotem. Położyłam chłopca na miękkim materacu po czym przykryłam go niebieską kołderką i uśmiechnęłam się, patrząc na niego. Kochałam go tak bardzo mocno.

Poszłam do kuchni i wyjęłam talerz po czym nałożyłam na niego obiad dla Justina i postawiłam go na stole kuchennym. Sobie natomiast zrobiłam herbatę i usiadłam przy stole, zaczynając ją pić i nie mogąc oderwać myśli od tego co mam powiedzieć Justinowi. Mówiąc o nim, akurat zszedł na dół i wszedł do kuchni, uśmiechając się kiedy mnie zobaczył. Cóż, za chwilę nie będziesz się tak uśmiechał. Westchnęłam kiedy usiadł naprzeciwko mnie, ale nie spojrzałam na niego, utrzymując wzrok na kubku z herbatą.
-I jak minął wam dzień? – zapytał Justin, robiąc jeden kęs mięsa.
-Okej.. Trochę nudno, wiesz. Nie było ani Chrisa ani Carly – wzruszyłam obojętnie swoimi ramionami i oblizałam nerwowo wargi – A tobie?
-Miałem dzisiaj dużo roboty więc za bardzo się nie nudziłem, ale jestem wykończony i jedyne o czym marzę to łózko.
-To jak zjesz to możesz iść się położyć i odpocząć – wymamrotałam, bawiąc się łyżeczką, która była w kubku i czując na sobie intensywny wzrok Justina.
-Wszystko w porządku, Em? – spytał lekko zmartwionym tonem, a ja westchnęłam pod nosem.
-Tak, jest okej. Czemu pytasz?
-Bo nawet na mnie nie patrzysz – wymamrotał, a ja przełknęłam cicho ślinę po czym podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka, wymuszając z całej siły uśmiech i nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy.
-Widzisz, patrzę. Jest okej, naprawdę Justin – powiedziałam, wzruszając ramionami, a on westchnął głośno, przełykając jedzenie.
-Przysięgasz?
-Tak.. Przysięgam – mruknęłam cicho i upiłam łyka herbaty. Czułam się jak skończona suka. Okłamywałam go bo nie potrafiłam powiedzieć mu prawdy, ale wiedziałam, że nie ma innego wyjścia. Muszę mu to powiedzieć, nie mogę tego przed nim ukryć. Wolę żeby dowiedział się tego ode mnie, a nie od Ricka czy kogokolwiek innego.
-No dobrze. Więc może pójdziemy dzisiaj na spacer z Jasonem, co? Nie musze się kłaść. Odpocznę, spędzając czas z wami, przecież wiesz, że..
-Rick mnie pocałował – wyrzuciłam z siebie, przerywając mu i od razu spojrzałam na swoje dłonie, przygryzając wnętrze policzka.

Justin’s pov

-Rick mnie pocałował – powiedziała Emily, przerywając mi, a ja od razu spojrzałem na nią, marszcząc swoje brwi. Chyba mi się przesłyszało.
-Co? Chyba coś źle usłyszałem..
-Nie, dobrze usłyszałeś. Rick mnie pocałował – wymamrotała cicho, zaciskając swoje powieki, a ja poczułem jak złość się we mnie zbiera i zacisnąłem swoje wargi.
-Jak to kurwa cię pocałował? Był tutaj dzisiaj? – warknąłem, patrząc na dziewczynę cały czas.
-Tak, przyszedł po drodze i rozmawialiśmy i w pewnym momencie mnie pocałował..
-I? – mruknąłem, a dziewczyna podniosła głowę, patrząc na mnie wystraszonym i pytającym wzrokiem – No widzę po tobie, że to nie koniec. Widzę, że jest coś jeszcze. Nie mylę się, prawda?
-Ja um.. – zaczęła i wzięła głęboki wdech, ponownie odwracając wzrok. Jednak ja nie odrywałem od niej swojego, mimo że bałem się tego co ma mi jeszcze do powiedzenia. A musiałem wiedzieć całą prawdę zanim zabiję tego gnojka – On mnie zaskoczył, nie wiedziałam co się dzieje i byłam w kompletnym szoku i ja.. odwzajemniłam ten pocałunek, ale krótko bo potem..
-Nie obchodzi mnie kurwa reszta – warknąłem, patrząc na nią i czując jak moja złość rośnie z każdą sekundą. Nie mogłem w to uwierzyć. Moja kurwa narzeczona całowała się ze swoim pieprzonym przyjacielem, o ile nie zrobiła niczego więcej.
-Justin, wysłuchaj mnie.. – wymamrotała i spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
-Po co? Po co mam słuchać twojej żałosnej śpiewki? Rano mówiłaś..
-Justin..
-Nie przerywaj mi kurwa – krzyknąłem, uderzając pięściami w stół przez co dziewczyna podskoczyła, odsuwając się na krzesełku do samego końca – Dzisiaj rano powiedziałaś, że nic was nie łączy i że jesteś tego pewna, a jeszcze tego samego dnia się z nim kurwa całowałaś. Do łóżka też z nim poszłaś czy może dopiero pójdziesz? Huh?
-Nie – mruknęła, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy, jednak nie mogłem ulec. Byłem zbyt wściekły i zbyt zraniony – To był krótki pocałunek, wyrzuciłam go od razu z domu. Nie chciałam tego, Justin..
-Gdybyś tego nie chciała to byś nie odwzajemniła tego pieprzonego pocałunku. I co mi kurwa powiesz? Że to była chwila słabości? – zaśmiałem się gorzko, wstając z miejsca i pokręciłem swoją głową.
-Justin ty też pocałowałeś kiedyś jakąś dziewczynę w klubie więc wiesz, że takie chwile słabości się zdarzają.
-Tak, pewnie – mruknąłem i oparłem dłonie o stół, nachylając się nad nim, a Emily wciągnęła powietrze wyraźnie się mnie bojąc co tylko mnie wkurzyło bardziej bo myślałem, że mi kurwa ufa – Tylko, że ja byłem pijany, a ty byłaś trzeźwa i jesteśmy ze sobą już tak długo, że to jest mała różnica bo mamy teraz dziecko i w planach ślub, a ty całujesz się z jakimś swoim przyjacielem – dokończyłem, patrząc jej prosto w oczy.
-Ale nie chciałam tego, okej? – pisnęła, zaczynając płakać i pokręciła swoją głową – Kocham cię, Justin. Przecież to wiesz.
-Właśnie teraz mam wątpliwości – warknąłem i odsunąłem się po czym wyszedłem z kuchni, idąc do przedpokoju. Słyszałem jak jeszcze Emily mnie wołała, ale nie miałem zamiaru wracać bo nie miałem ochoty z nią rozmawiać. Wyszedłem z domu, idąc w stronę auta. Musiałem wyjść też dlatego, że mogłem stracić kontrolę i wpaść w kompletny szał, a nie mogłem do tego dopuścić. Mimo wszystko kochałem Emily i nie chciałem żeby widziała mnie w takim stanie.

A co do Ricka.. Przysięgam, że go kurwa zabije. Nikt nie ma prawa całować mojej dziewczyny, nie pozwolę na to i obiecuję, że pożałuje tego, że w ogóle przeszedł przez próg mojego domu.

----------------------------------------------
https://www.youtube.com/watch?v=DksSPZTZES0

Niespodzianka, rozdział dzisiaj!! :) Nie wiem kiedy będzie następny, nie obiecuję że w tygodniu, ale w weekend już na pewno tak. No i dużo z was pyta ile rozdziałów do końca zostało więc zostało jakieś 15 rozdziałów, tak myślę. Tak blisko do końcaaaaa! Będę miała na sam koniec tego ff dla was chyba dobrą wiadomość.. :)
Komentujcie! ♥

4 komentarze:

  1. Oj co tu się stało? Holercia! Czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu się porobiło super i do następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho kłopoty w raju!!! :) Mam nadzieję że wszystko się jakoś pozytywnie ułoży bo szczerzę nie lubię jak się sprzeczają :) Powodzenia!! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejusku się narobilo. Jednak coś mnie podkusilo żeby tutaj zajrzeć i się nie zawiodlam.

    OdpowiedzUsuń