2.11.2015

Rozdział 52

2 miesiące później

Justin’s pov

Stanąłem przed lustrem, wzdychając nerwowo i spojrzałem na swoje odbicie. Miałem na sobie jeden z najlepszych garniturów, które kiedykolwiek powstały i muszę przyznać, że wyglądałem naprawdę dobrze. Chciałem wyglądać dobrze dla niej. Dla kobiety mojego życia. Nie mogę uwierzyć, że to jest ten dzień kiedy ożenię się z Emily, nadal to do mnie nie dociera.

Jęknąłem kiedy po raz kolejny nie udało mi się zawiązać krawatu, a w tym samym momencie do sypialni weszła moja mama. Ja razem z moimi rodzicami byliśmy u mnie w domu, a Emily była u Chrisa razem ze swoim wujkiem, Carly i jej rodzicami. Byłem cholernie ciekawy jak wygląda bo nawet nie widziałem sukni ślubnej, wiem tylko że była droga czyli tak jak chciałem. Nie oceniajcie mnie, chciałem żeby czuła się jak księżniczka.
-Co się dzieje, że tak się wkurzasz? – zapytała moja mama, idąc w bordowej sukience w moją stronę i uśmiechnęła się delikatnie.
-Ten pieprzony krawat – warknąłem i od razu poczułem uderzenie w ramie przez co odsunąłem się marszcząc brwi – Za co to było?
-Za język – westchnęła, kręcąc głową po czym wzięła ode mnie krawat i poprawiła go, a następnie zaczęła go na mnie zawiązywać – Nie mogę uwierzyć, że się pobierasz. Dopiero co miałeś 14 lat – wymamrotała, wzdychając pod nosem.
-Ja też nie mogę w to uwierzyć, ale się cieszę – uśmiechnąłem się delikatnie w jej stronę, wzruszając ramionami – Emily jest cudowną dziewczyną i jestem pewny, że chcę spędzić z nią resztę swojego życia.
-Cieszę się, że ją znalazłeś. Jest naprawdę dobrą osobą więc dbaj o nią – powiedziała, klepiąc mnie po torsie i odsunęła się, a ja spojrzałem na swoje odbicie.
-Będę o nią dbał, obiecuję – mruknąłem, kiwając swoją głową i oblizałem nerwowo swoje wargi – Denerwuję się, mamo – jęknąłem, krzywiąc się.
-Justin – zachichotała kobieta, obejmując mnie w pasie i spojrzała na nasze odbicie w lustrze – Będzie dobrze. Emily cię kocha i na pewno nie ucieknie ci sprzed ołtarza. Nie masz się czym denerwować, uwierz mi.
-Chcę żeby wszystko wyszło idealnie – powiedziałem szczerze, a moja mama pokiwała głową ze zrozumieniem. Powtarzałem jej to całe ostatnie dwa miesiące. Niby wszystko miałem doskonale dopracowane i zaplanowane, ale i tak się denerwowałem, że coś pójdzie nie tak. Nasz ślub miał odbyć się w ogrodzie jednego z zamków niedaleko Nowego Jorku, a wesele w jego wnętrzu. Może mi odbiło, ale naprawdę zależało mi na tym żeby Emily zapamiętała ten dzień na zawsze. Chciałem ją rozpieszczać i będę to robił, nieważne jak będzie się na mnie wkurzać. Ona nic nie wie co do ślubu i wesela, zaufała mi, a sama zajęła się tylko swoimi strojami i tak dalej. Mam tylko nadzieję, że jej się spodoba.
-Wszystko będzie idealnie, tak jak sobie zaplanowałeś, skarbie – powiedziała moja mama ze łzami w oczach i pocałowała  mnie w policzek z delikatnym uśmiechem na ustach.

Emily’s pov

-Wyglądasz przepięknie – mruknęła Carly i zakryła usta dłońmi, patrząc na mnie, a ja zachichotałam cicho. Miałam na sobie białą suknie, z brokatowym i dopasowanym do mojego ciała gorsetem. Muszę przyznać, że kochałam tą suknie, była naprawdę piękna. Moje włosy były związane w dużego koka, a po boku mojej głowy zostały tylko dwa zakręcone pasemka. Na stopach miałam białe buty na średnim obcasie i oczywiście miałam też biżuterię taką jak delikatna bransoletka i naszyjnik. Czułam się jak jakaś księżniczka w tym stroju, naprawdę. Jeszcze nigdy nie miałam na sobie czegoś tak pięknego no i drogiego.
-Dziękuję, Carls – mruknęłam i oblizałam swoje wargi, przejeżdżając dłońmi po sukni.
-Tylko się nie denerwuj – wskazała na mnie palcem, na co przewróciłam oczami, ponieważ znała mnie jak nikt inny i zawsze wiedziała kiedy zaczynałam się denerwować. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która miała na sobie beżową sukienkę do ud z luźnym dołem i obcisłą górą. Jej włosy były rozpuszczone, a jej makijaż idealny. Wyglądała jak zwykle pięknie, spodoba się Chrisowi. Oh, no tak.. Chris i Carly są razem od dłuższego czasu, a ja dowiedziałam się o tym jakiś miesiąc temu. Byłam trochę zła za to, że nie powiedzieli mi o tym wcześniej i cały czas to ukrywali, ale potem mi przeszło. Co prawda, to dziwne widzieć ich razem, ale chyba już się przyzwyczaiłam. Widać, że są ze sobą szczęśliwi, a ja cieszę się, że Chris w końcu znalazł sobie kogoś na poważnie i mam nadzieję, że tego nie spieprzy. Lepiej dla niego jeśli tego nie zepsuje bo wtedy będzie miał do czynienia ze mną.
-Łatwo ci powiedzieć. Boję się, że przewrócę się kiedy będę szła do ołtarza, do tego nawet nie wiem gdzie odbędzie się ślub – westchnęłam ciężko, zakrywając na chwilę twarz dłońmi.
-Wszystko ci się spodoba i wszystko będzie dobrze, zaufaj mi – powiedziała moja przyjaciółka, podchodząc do mnie i uśmiechnęła się promiennie – Wyglądasz pięknie, a do tego ty i Justin jesteście w sobie szalenie zakochani, układa wam się i macie cudownego synka. To jest wasz dzień, nie denerwuj się tylko ciesz tym wszystkim.
-Masz rację – mruknęłam, kiwając głową i uśmiechnęłam się do niej – Jak zwykle masz rację. Co ja bym bez ciebie zrobiła, co? – zaśmiałam się, a dziewczyna mi zawtórowała.
-Zginęłabyś, skarbie.

***
Po upływie jakiś 30 minut, wsiadłam do auta rodziców Carly razem z nią, jej bratem i Chrisem. Wzięłam głęboki wdech i wydech, starając się uspokoić. Mimo że byłam szczęśliwa, to denerwowałam się dosłownie wszystkim. Ale to chyba normalne, prawda? Każda dziewczyna jest zdenerwowana przed swoim ślubem.

Spojrzałam na Carly, która uśmiechnęła się do mnie, łapiąc moją dłoń. Carly była cudowną przyjaciółką, na którą mogłam liczyć w każdej sytuacji. Właśnie dlatego wzięłam ją na świadka. Postanowiliśmy z Justinem, że na świadków weźmiemy osoby, które wiele dla nas znaczą, którzy nam pomogli i którzy znają nas jak nikt inny. I tak sposobem wybraliśmy Carly i Thomasa i myślę, że to dobry wybór, ponieważ oni są cudownymi osobami. Spojrzałam przez okno kiedy samochód ruszył i zaczęłam myśleć nad wszystkim co stało się w moim życiu w ciągu ostatnich prawie dwóch lat. Kto by pomyślał kiedy Justin mnie porwał, że zostanę jego narzeczoną i będziemy mieli dziecko? To znaczy, Justin podobał mi się od początku. Jego uroda mnie urzekła, ale mimo wszystko byłam świadoma tego, że nie mogę zakochać się w osobie, która mnie porwała. A jednak, stało się zupełnie inaczej. Potem urzekł mnie też jego charakter, odnalazłam w nim dobro, cudownego człowieka z bolesną przeszłością. I wiecie co? Cieszę się, że tak się stało. Nie wyobrażam sobie mieć przy swoim boku kogoś innego niż on. Jestem wdzięczna za niego. Może początki były trudne i bolesne, ale czasami tak już musi być. Niektórzy ludzie potrzebują pomocy drugiej osoby żeby stać się dobrymi ludźmi. Justin potrzebował mnie, a ja potrzebowałam jego żeby nauczyć się kochać i dbać o tą miłość.

Moje przemyślenia po 30 minutach przerwał zatrzymujący się samochód. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam przez szybę. Byliśmy na jakiejś polanie i tylko tyle widziałam z auta, niczego więcej nie mogłam zobaczyć. Byłam zdziwiona, ale nie bałam się bo wiedziałam, że jeśli Justin urządził to wszystko będzie idealnie. W końcu to robota Biebera, a jeśli on się za coś zabiera, to kończy to z najlepszym wynikiem.
-Gotowa? – spytała Carly, skupiając tym na sobie moją uwagę. Wzięłam głęboki wdech i pokiwałam delikatnie swoją głową.
-Tak, myślę, że jestem gotowa.
-To chodźmy – mruknęła z uśmiechem po czym wysiadła z samochodu, a za nią Chris oraz jej brat. Oblizałam nerwowo wargi i otworzyłam powoli drzwi od swojej strony po czym wysiadłam ostrożnie z auta i kiedy podniosłam głowę, rozchyliłam swoje wargi. Kawałek przede mną stał duży i piękny zamek, do którego ścieżka była zrobiona z czerwonego dywanu. Nie widziałam gości ani niczego innego, ponieważ dywan przechodził przez zakręt, który zakrywały wysokie i zadbane krzaki.
-Wow.. – szepnęłam, niedowierzając, a Carly zachichotała po czym ruszyła razem z Chrisem i resztą w dywanem – Zaraz przyjdę – szepnęłam do nich, a kiedy zniknęli za zakrętem, jęknęłam do siebie. Nie byłam gotowa. Bałam się jak cholera. To wszystko co było dookoła to było za dużo. Nie wiem czy zasłużyłam na to, na ten cały ślub, na Justina.. Miałam ochotę uciec przez nerwy, które mnie zaatakowały, ale nie mogłam tego zrobić. Chciałam za niego wyjść. Kochałam go całym swoim sercem. Wzięłam kolejny głęboki wdech i ruszyłam powoli przed siebie.

Justin’s pov

Patrzyłem cały czas na zakręt, mając nadzieję, że za chwilę zobaczę wychodzącą zza niego Emily. Chris i Carly zajęli swoje miejsca już kilka minut temu, a Emily nadal nie było przez co zaczynałem się denerwować jeszcze bardziej. Co jeśli zrezygnowała? Może nie jest jeszcze gotowa na ślub? A może nie podoba jej się to miejsce i nie chcę się tutaj pobrać? Mój oddech przyśpieszał się coraz bardziej z każdą nadchodzącą myślą. Kiedy chciałem już powiedzieć Thomasowi żeby poszedł sprawdzić czy wszystko jest okej, moim oczom ukazała się Emily, która stanęła na czerwonym dywanie, a nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnąłem się delikatnie, patrząc na nią uważnie, a wszystkie obawy momentalnie zniknęły. Emily wyglądała przepięknie, miała na sobie naprawdę piękną suknie. Wyglądała dosłownie jak księżniczka. Moja księżniczka. Widziałem jak bierze głęboki wdech po czym uśmiecha się do gości i rusza ponownie w moją stronę. Oblizałem swoje wargi, nie mogąc powstrzymać uśmiechu kiedy na nią patrzyłem.
Po długich trzech minutach, które ciągnęły się jak wieczność, Emily weszła na biały podest po czym stanęła obok mnie, odwracając się w moją stronę.
-Pięknie wyglądasz – szepnąłem, nie odwracając wzroku od jej pięknych brązowych oczu.
-A ty seksownie – wyszeptała, rumieniąc się, a ja zachichotałem cicho przez jej słowa i pokręciłem delikatnie swoją głową. Pewnie każdy patrzył się teraz na nas jak na idiotów, ale miałem to gdzieś. Byłem szalenie zakochany w tej dziewczynie i zamierzałem się z nią ożenić, nic innego się dla mnie nie liczyło.
To był nasz dzień.

Emily’s pov

Ślub minął szybciej niż myślałam, że minie. Zapamiętam dosłownie każdą część tego dnia. Nie mogłam powstrzymać łez kiedy założyliśmy już obrączki z naszymi imionami na palce. Kochałam tego chłopaka i byłam taka szczęśliwa. To zdecydowanie najpiękniejszy moment w moim życiu. Wszystko wyglądało pięknie. Cała dekoracja, od ławeczek, przez altankę aż do mojego męża. On wyglądał najpiękniej w tym wszystkim. No i oczywiście najseksowniej. Minęło już tyle czasu, a ja nadal nie wierzyłam, że był tylko mój. Nigdy, przysięgam że nigdy nie pozwolę go nikomu od siebie zabrać. Nigdy nie pozwolę mu odejść. Jest miłością mojego życia i jestem pewna, że tak będzie już zawsze.
-Przebrałaś się już? – zawołała Kelsey, przerywając moje myśli.
-Jeszcze sekundkę – odkrzyknęłam i westchnęłam, wieszając suknię ślubną. Po pierwszym toaście i pierwszym tańcu, musiałam się przebrać. Nie wytrzymałabym w tej sukni do końca wesela, a po za tym na pewno bym ją pobrudziła, a była zbyt piękna żeby ją zniszczyć.
Założyłam na siebie fioletową, błyszczącą się sukienkę, która zasłaniała niecałą połowę moich ud. Sukienka była na grube ramiączka, przez co jej dekolt był szpiczasty, ale niezbyt duży. Nie chciałam wyglądać wyzywająco na swoim ślubie. Zmieniłam jeszcze buty na szare szpilki po czym sprawdziłam czy fryzura i makijaż wyglądają nadal dobrze i wyszłam z łazienki, uśmiechając się do Kelsey.

-Jesteś już, skarbie i wow, pięknie i seksownie wyglądasz – uśmiechnął się do mnie szeroko Justin kiedy podeszłam do stołu.
-Dziękuję – zachichotałam, siadając obok niego po czym pocałowałam słodko jego policzek.
-Wyglądacie tak pięknie razem – wymamrotała Pattie, patrząc na nas z miłością w oczach, przez co zarumieniłam się, a Justin objął mnie ramieniem, kiwając głową z uśmiechem.
-Wiem, mamo. Mam najpiękniejszą kobietę swojego życia przy sobie – powiedział z dumą w głosie, a ja zakryłam twarz dłońmi, jęcząc pod nosem. Czy ten człowiek zawsze musi mnie tak zawstydzać? To znaczy, to słodkie, że tak mówi, ale równocześnie zawstydzające. Westchnęłam, chwytając szklankę z wodą po czym upiłam łyka, a Chris wstał, uderzając łyżeczką o kieliszek, przez co wszyscy na niego spojrzeli.
-Chciałbym coś powiedzieć – mruknął, patrząc na każdego przelotnie po czym wziął głęboki wdech – To jest bardzo ważny dzień dla mojej siostry i Justina, ale nie tylko dla nich. Dla mnie też jest to ważny dzień, ponieważ moja siostra wyszła za mąż, dojrzała i postanowiła ułożyć sobie życie. Może i dla mnie jest to trochę za wcześnie, ale to jest tylko jej życie i jeśli ona jest szczęśliwa to i ja jestem.. – przerwał i spojrzał na mnie, posyłając mi uśmiech, który od razu odwzajemniłam – Wiem, że byłem okropny na początku waszego związku. Wiem, że zraniłem cię Emily i chciałbym cofnąć czas żeby to wszystko się nie stało. Więc przepraszam was ponownie. Justin jest dla ciebie naprawdę dobrym mężczyzną. Może na początku byłem innego zdania, ale po tak długim czasie widzę jak bardzo cię kocha i jak o ciebie dba. Jestem pewny, że zrobiłby dla ciebie wszystko. Jesteś jeszcze młoda, ale myślę, że wybrałaś odpowiednią osobę do ułożenia sobie życia. Więc życzę wam szczęścia i wytrwałości. Pamiętajcie, że wszystkie problemy powinniście rozwiązywać razem, nie przez kłótnię tylko przez rozmowę. Bądźcie ze sobą szczerzy i wychowajcie Jasona jak najlepiej. Na pewno nadal będziecie dla niego dobrymi rodzicami, a ja obiecuję, że będę dla niego dobrym wujkiem. I obiecuję, że będę przy tobie Emily zawsze, mimo wszystko. Rodzice byliby z ciebie bardzo dumni, wiesz? Kocham cię i kocham ciebie Justin, wszystkiego najlepszego – uśmiechnął się delikatnie, spoglądając na Justina i mogłam zobaczyć w jego oczach łzy. Wstałam z miejsca, czując jak pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach i podeszłam do mojego brata, przytulając się do niego mocno.
-Kocham cię, Chris – szepnęłam, chowając twarz w jego klatce piersiowej.
-Wiem, mała – mruknął, a kiedy się od niego odsunęłam, przytulił się z Justinem po czym wróciliśmy na miejsce. Otarłam swoje łzy i uśmiechnęłam się delikatnie, będąc pod wrażeniem tego co powiedział Chris. Jeszcze nigdy nie powiedział mi tylu pięknych słów. Byłam szczęśliwa bo wszystko zaczynało się w końcu idealnie układać. Wyszłam za mąż za chłopaka, który mnie kocha i którego ja kocham. Może Chris ma rację, że jestem za młoda na to wszystko, ale może tak musiało być? Bo właśnie w tym momencie czułam się cholernie szczęśliwa. Miałam męża, wspaniałe dziecko, które niestety teraz musiało być z rodzicami Carly, ale przynajmniej było pod dobrą opieką. Czego mi więcej potrzeba do szczęścia?

Nie potrzebuję już niczego innego. Mam wszystko o czym zawsze marzyłam i nie pozwolę żeby to kiedyś odeszło.

"Bo nie będzie światła słońca 
Jeśli stracę Ciebie, kochanie 
Nie będzie bezchmurnego nieba 
Jeśli stracę Ciebie, kochanie 
Dokładnie jak chmury 
Moje oczy zrobią to samo, jeśli odejdziesz 
Każdego dnia będzie padał deszcz."

----------------------------------
https://www.youtube.com/watch?v=W-w3WfgpcGg

Heeeej!

Jest już 52 rozdział. Dzisiaj bo mam wolne dzisiaj i dlatego teraz się pojawia. Matko, zostało tak mało do końca.. Właśnie sobie to uświadomiłam i nie mogę w to uwierzyć. Jestem wdzięczna za wasze wsparcie. Jesteście najlepsi.

Do następnego!

4 komentarze:

  1. Taki ślub to marzenie każdej dziewczyny.
    Cudowny.
    Nie wiem co ja zrobie jak się już skończy :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jaki cudny jest ten rodział *-* Nie mogè uwierzyć, że za niedługo będzie koniec...to ff jest takie ahgsgsgdgd <3 Czekam nn ^^

    OdpowiedzUsuń