8.11.2015

Rozdział 54

Emily’s pov

Weszłam do domu, zamykając za sobą szybko drzwi na zamek po czym się o nie oparłam, ciężko dysząc. Po ostatnim słowie mężczyzny dosłownie momentalnie rzuciłam się w bieg, nawet nie oglądając się czy jest gdzieś za mną. Chciałam po prostu dostać się do domu. Nie widziałam jego twarzy, a jego głos był zbyt cichy żeby go rozpoznać, ale przeczuwałam, że był to Rick. Niby to do niego niepodobne, ale może zaczął ćpać albo po prostu miłość do mnie tak go zaślepiła, że postanowił się zemścić za moje małżeństwo z Justinem? Nie wiem o co chodzi, ale wiem, że w taki sposób na pewno niczego nie osiągnie, a już na pewno się do mnie nie zbliży.
-Skarbie, jesteś..co się do cholery stało? – zapytał Justin, wychodząc z kuchni i spojrzał na mnie, rozszerzając swoje oczy i momentalnie podszedł bliżej mnie ze zmartwieniem na twarzy. Odłożyłam reklamówkę na szafkę, rzuciłam tam klucze i pokręciłam głową, czując jak w kącikach moich oczu zbierają się łzy bezradności.
-Emily, powiedz mi o co chodzi, błagam cię – wymamrotał chłopak i złapał mnie za ramiona, a ja wypuściłam powietrze ustami, patrząc na podłogę. Wiedziałam, że nie mogę tego przed nim ukrywać, ale z drugiej strony nie chciałam niszczyć tego spokoju, który mieliśmy. Jednak strach, który mną zawładnął, wygrał i postanowiłam o wszystkim mu opowiedzieć.
-Ktoś za mną szedł.. – mruknęłam cicho, a mięśnie chłopaka od razu się napięły – Starałam się nie przejmować, ale kiedy zaczął biec to się odwróciłam, a on wbiegł do jakiejś bramy.. I potem zadzwonił mój telefon i odebrałam, a on kazał mi spojrzeć w górę i stał w oknie i powiedział, że wrócił. Justin, ja się boję, a nie chcę się bać, chcę żyć normalnie.. – mój głos się załamał, przez co nie powiedziałam nic więcej tylko próbowałam z całych sił się uspokoić.
-Widziałaś go? – spytał Justin, również próbując być spokojny, ale dobrze wiedziałam, że wcale taki nie był.
-Nie, miał kaptur i nie mogłam zobaczyć jego twarzy, a jego głos to był szept więc go nie rozpoznałam.
-Kurwa jebana mać – warknął Justin, odsuwając się ode mnie po czym zaczął chodzić po przedpokoju, bluźniąc co chwilę i przecierając twarz dłońmi.
-Myślę, że miałeś rację.. Myślę, że to może być Rick – wymamrotałam cicho, a chłopak od razu na mnie spojrzał i westchnął ciężko, zaciskając swoje wargi, a potem podszedł do mnie.
-Zabiję go jak tylko go znajdę – warknął i objął mnie swoimi ramionami, zamykając mnie w bezpiecznym uścisku, przez co poczułam się trochę lepiej. Martwiło mnie tylko to co powiedział. Nie chciałam żeby Justin go zabijał bo po pierwsze wiele lat się z nim przyjaźniłam, a po drugie to nie jest sposób na rozwiązywanie takich problemów.
-Nie możesz go zabić, Justin. Obiecaj mi, że tego nie zrobisz.
-Obiecuję, że nic się nie stanie. Ani tobie ani Jasonowi, przysięgam – wyszeptał, całując delikatnie moją głowę, a ja westchnęłam, poddając się. Nie miałam teraz siły na kłótnie z nim – Nie bój się, skarbie. Jestem przy tobie i będę zawsze. Nigdy cię nie opuszczę.

***

Kiedy Jason już zasnął, przykryłam go kołderką po czym uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc na niego i westchnęłam. Był jak aniołek. Miał taką śliczną buźkę, że mogłabym patrzeć na niego bez końca. Przy nim byłam najbardziej spokojna. Ktoś kto nie ma dziecka mnie nie zrozumie. Spokój jaki przynosi taki maluszek to coś cudownego. Przy nim zapominam o wszystkich zmartwieniach i liczy się tylko on. Jego uśmiech i słodziutki, cichy głosik sprawia, że czuję się naprawdę dobrze. Jest moim powodem do uśmiechu.

Wyszłam z pokoju Jasona, zamykając za sobą po cichu drzwi po czym poszłam w stronę sypialni, w której raczej był Justin. To znaczy, był tam kiedy wychodziłam po kąpieli z łazienki i szłam uśpić małego. Otworzyłam drzwi od pokoju i uśmiechnęłam się, widząc Justina, leżącego na łóżku i oglądającego film. Podeszłam szybko do łóżka i położyłam się obok chłopaka, wtulając się w niego od razu.
-Kocham cię – szepnęłam i przymknęłam swoje powieki, wzdychając cicho pod nosem.
-A ja ciebie, księżniczko bardzo bardzo mocno.
-Justin.. – mruknęłam i uchyliłam powieki żeby na niego spojrzeć, a on uniósł, pytająco brwi – Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego, mimo wszystko. Nie chcę cię stracić i nie chcę żebyś robił takie rzeczy. Nie jesteś już w gangu i nie będziesz zachowywał się tak jak wtedy. Błagam cię, Justin.
Chłopak westchnął, patrząc na mnie uważnie po czym pogładził mój policzek dłonią i uśmiechnął się słabo w moją stronę.
-Dobrze, Emily. Nie zrobię nic głupiego i nie stracisz mnie. Będę przy tobie zawsze, nieważne co się stanie. Wierzysz mi, prawda? – spytał, nie odwracając wzroku od moich oczu.
-Tak, Justin. Oczywiście, że ci wierzę.
-To dobrze – uśmiechnął się delikatnie i cmoknął moje usta po czym zaczął bawić się kosmykiem moich włosów – Posłuchaj.. Nie wychodź jutro nigdzie. W ogóle na razie nie wychodź nigdzie beze mnie. I nie sprzeciwiaj się bo tak musi być. Tutaj w domu jesteś bezpieczna bo jest Thomas więc nie masz się czym martwić, ale na zewnątrz.. Nigdy nie wiadomo o co chodzi Rickowi więc lepiej być ostrożnym – westchnął cicho.
-Dobrze, niech tak będzie – pokiwałam głową po chwili namysłu i ponownie się w niego wtuliłam, zamykając oczy – Przy tobie jestem bezpieczna więc nie muszę się martwić – wyszeptałam, robiąc się coraz bardziej senna.

***

-Tak, Chris. Jest okej i nie masz się czym martwić. Justin zapewnił mi bezpieczeństwo – wymamrotałam do telefonu, opierając się o blat kuchenny i spojrzałam przed siebie. Oczywiście Justin dzisiaj przed pracą pojechał do Chrisa żeby wszystko mu opowiedzieć. Niby to dobrze bo on też o wszystkim powinien wiedzieć, ale po co lecieć od razu z tym do niego? Może nie ma się czym przejmować? Może to tylko jakieś głupie żarty Ricka?
-No dobra, ale i tak będę po południu – westchnął ciężko, a ja przewróciłam oczami.
-Okej, a teraz muszę już kończyć, na razie – rozłączyłam się zanim zdążył coś jeszcze powiedzieć po czym odłożyłam telefon na blat i przetarłam twarz dłońmi, marząc o powrocie do Grecji. Naprawdę mogłabym się tam przeprowadzić, ale to mało możliwe bo Justin nigdy nie znajdzie tam odpowiedniej dla siebie pracy, a po za tym nie chcę być aż tak daleko od Chrisa i Carly.
W tym momencie zdecydowanie potrzebowałam czegoś na odstresowanie i chyba miałam mały pomysł. Jason śpi więc mogłabym sobie spokojnie poćwiczyć. Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych, ponieważ rowerek do ćwiczeń był w piwnicy i potrzebowałam Thomasa żeby przyniósł mi go na siłownię.
-Thomas, mam prośbę.
-No jaką? – spytał, unosząc brew do góry i posłał mi miły uśmiech.
-Potrzebuję rowerka z piwnicy. Zaniesiesz mi go do siłowni?
-Nie mogę stąd odchodzić, Emily..
-Ale to przecież tylko kilka minut – jęknęłam, przewracając oczami – No proszę, przecież w ciągu tych kilku minut nic się nie stanie, nie przesadzaj. Justin się o niczym nie dowie, przysięgam – położyłam dłoń na piersi, uśmiechając się do niego słodko, a on przewrócił swoimi oczami.
-No dobrze, ale idź do domu – wskazał na mnie palcem, a ja pokiwałam głową, uśmiechając się szeroko po czym weszłam z powrotem do domu i ruszyłam w stronę schodów, a potem na górę do sypialni żeby przebrać się w strój sportowy. Weszłam do garderoby w sypialni po krótkiej chwili i zaczęłam szukać stroju, nucąc sobie pod nosem, a kiedy usłyszałam trzask drzwi od garderoby, uśmiechnęłam się delikatnie.
-Dziękuję, Thomas. Zaraz zejdę do siłowni i jakby Jason płakał, a ja bym nie słyszała to po mnie przyjdź – powiedziałam, biorąc do ręki strój do ręki i oblizałam wargi, zamykając drzwi od szafki. Zmarszczyłam brwi, nie słysząc żadnej odpowiedzi i oblizałam wargi, odwracając się, a kiedy zobaczyłam osobę przed sobą, wciągnęłam głośno powietrze ustami i zrobiłam krok do tyłu, a mój oddech od razu się przyśpieszył.
-Tęskniłaś, skarbie?

---------------------
https://youtu.be/Uk32JhmiC7Q

Hej!
Okej, więc po pierwsze.. nie mam dostepu do komputera i moge nie mieć przez długi czas, więc rozdziały będą pojawiac sie raz w tygodniu i bede je dodawac z telefonu i mogą mieć jakieś błedy bo na telefonie okropnie sie sprawdza a tym bardziej pisze. Przepraszam :(
Po drugie, jak rozdział? Nadal nie wiadomo kto przesladuje Emily.. I jak myslicie, co będzie dalej skoro pojawil sie w jej domu? Komentujcie!
Do następnego, za tydzień. Kocham was ❤

12 komentarzy:

  1. Kuźwa nadal nie wiadomo kto to jest :( świetny

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam pojęcia kto to może być?!
    Rozdział oczywiście świetny jak zawsze. Powodzenia i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo nie nie w takim momencie. Boziu dodaj szybko rozdział bo jestem ciekawa co to za debil

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie nie nie nie nie... Nie zgadzam się na drame!!! Ja chce Happy End </3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nie nie nie nie... Nie zgadzam się na drame!!! Ja chce Happy End </3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak moglas przerwac w takim momencie! Ja juz chce kolejny rodzial *'* A ten jak zawsze świetny :3 Tylko juz chce wiedziec kto wszedl to tego domu! :O

    OdpowiedzUsuń
  7. Super czekam na nn masz aska?

    OdpowiedzUsuń
  8. O ja szok! Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Super czekam na nn

    OdpowiedzUsuń