14.11.2015

Rozdział 55

Emily’s pov

-No co? Mowę ci odebrało? – spytał, uśmiechając się do mnie obleśne, a ja od razu cofnęłam się do tyłu, czując jak mój oddech przyśpiesza się z każdą sekundą – Ostatnim razem kiedy się widzieliśmy byłaś nieźle wyszczekana, a teraz co? Nie przywitasz się nawet?
-Spieprzaj – mruknęłam, starając się być silna, ale prawda była taka, że nie umiałam i bałam się jak cholera. Przede mną stał człowiek, który mnie porwał, bił i niszczył psychicznie. Przede mną stał chyba największy wróg Justina. Jedyne co przychodziło mi do głowy to, że wrócił po zemstę. Nie udało mu się za pierwszym razem, a Justin tylko bardziej go wkurzył i wrócił, jestem pewna, że właśnie tak jest.
-No, muszę przyznać, że ładnie się Bieber urządził – powiedział, rozglądając się dookoła – Duży i ładnie zrobiony dom, pewnie pełno kasy no i ty – jego wzrok napotkał mój i chłopak uśmiechnął się do mnie bezczelnie – Nadal tak seksowna jak byłaś.. Szkoda, że to ostatnie będę musiał mu odebrać – wyszeptał ostatnie zdanie, nie odwracając swojego wzroku od moich oczu, a ja przełknęłam z trudem ślinę, kręcąc głową.
-Niczego mu nie odbierzesz. Powinieneś już to wiedzieć po ostatnim razie. Justin nie pozwoli ci zrobić mi krzywdy i tylko pożałujesz, że znowu to robisz więc lepiej już idź jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć, w końcu masz dopiero 20 lat – wymamrotałam i zacisnęłam swoje wargi, odwracając głowę w bok i modląc się, że sobie pójdzie. Idiotka.
-A gdzie jest teraz twój bohater? Hm? A ten wasz żałosny ochroniarz? No gdzie oni są? Twojego braciszka też tutaj nie ma. Zostawili cię. Samą w tak wielkim domu, ale nie martw się, przyszedłem do ciebie, skarbie żebyś nie była samotna. Zaopiekuję się tobą, kotku.
Po moim trupie.
-Przestań pieprzyć, Ryan – syknęłam, przewracając oczami, a do mojej głowy w tym samym momencie wpadła pewna myśl. Ryan mówi, że jestem tutaj sama, że odbierze mnie Justinowi.. ale nie mówi nic o dziecku. Więc nie wie o Jasonie? Ale przecież kiedy myślałam, że to Thomas wszedł do garderoby, wspominałam o Jasonie.. Nie zorientował się? Miałam taką nadzieje, ale przecież nigdy nie wiadomo co odbije komuś takiemu jak on. Modliłam się tylko w duchu żeby nie wpadł mu do głowy jakiś głupi pomysł związany z Jasonem. Wolałam żeby zabrał mnie, niż moje dziecko.
-Jeszcze nie zacząłem, ale to już niedługo, skarbie. Przekonamy się jak dobra jesteś w łóżku – uśmiechnął się obleśnie, robiąc kilka kroków w moją stronę, a ja mimowolnie cofnęłam się do tyłu.
-Nie wyobrażaj sobie za wiele bo nigdzie z tobą nie pójdę.
-Oh, czyżby? – przechylił głowę na bok, a ja wzruszyłam ramionami, krzyżując ręce na piersi, tym samym udając że jestem silna i pewna siebie. Gówno prawda – To może przejdę się do pokoju obok i poznam się z waszym słodkim synkiem? – uniósł brwi, a mi dosłownie zaschło w gardle. Więc był już o niego. Widział go i może dotykał. W tym momencie miałam ochotę go zabić. Równocześnie się bałam, nie o siebie, ale o moje dziecko. Jemu nie mogła stać się krzywda, jest wszystkim co mam. Nie pozwolę żeby zabrał mi dziecko. Nie ma takiej opcji. Zrobię wszystko żeby mój synek był bezpieczny.
-Więc jak będzie? Pójdziesz ze mną i będziesz cicho czy może twój synek ma poznać bliżej nowego wujka? Hm? – wychrypiał do mojego ucha, a zapach jego ostrych perfum poczułam aż w piersi.
-Nie mieszaj do tego, Jasona. Błagam cię, to tylko dziecko – wymamrotałam cicho, czując jak słabnę przez myśl, że mogłaby mu stać się krzywda.
-Więc chodź ze mną, bez żadnych numerów – powiedział, łapiąc mój nadgarstek po czym ruszył, ciągnąc mnie za sobą. Przygryzłam wnętrze policzka, idąc za nim. Nie miałam innego wyjścia. Szłam po cichu za nim, kiedy prowadził mnie do bocznych drzwi. Jeśli bym krzyknęła albo zrobiła cokolwiek, moje dziecko byłoby w niebezpieczeństwie. Domyślam się, że może teraz nie zdążyłby go zabrać, ale on znalazłby okazję, a ja nie pozwolę skrzywdzić Jasona za nic w świecie. Jeśli mam umrzeć z rąk tego człowieka, ale moje dziecko będzie zdrowe i bezpieczne, to się zgodzę. Oddam za niego życie jeśli będzie taka potrzeba.

Thomas pov

-Okej, Emily. Rowerek masz już w siłowni i jest wyczyszczony bo był cały zakurzony – powiedziałem, wchodząc do sypialni dziewczyny. Rozejrzałem się dookoła i zmarszczyłem brwi, nie dostając odpowiedzi – Emily? Jesteś tu? – mruknąłem i ruszyłem w stronę garderoby, a kiedy tam również jej nie znalazłem, podszedłem do drzwi łazienki. Były uchylone więc na pewno jej tam nie ma, ale wolałem sprawdzić. Wszystko było puste. Gdzie ona poszła? Przecież miała nigdzie nie wychodzić. Odwróciłem się, wzdychając ciężko, a mój wzrok przykuł strój odłożony na szafkę. Nie przebrała się? Westchnąłem ciężko, patrząc na strój i zastanawiając się gdzie ona może być. Może Jason się obudził i jest u niego? No tak, czemu o tym od razu nie pomyślałem? Zaśmiałem się do siebie po czym wyszedłem z sypialni i poszedłem do pokoju chłopca.
-Emily, wszędzie cię szukam.. – zacząłem, otwierając drzwi, a kiedy zobaczyłem, że w środku nie ma nikogo prócz śpiącego Jasona, zacząłem się niepokoić – Co do kurwy? – mruknąłem cicho do siebie, przymknąłem drzwi i zacząłem chodzić po całym domu, sprawdzając każde najmniejsze pomieszczenie. Okazało się najgorsze: nie ma jej. Może wyszła, może zaraz wróci, może.. A co jeśli stało się coś czego oboje z Justinem się obawialiśmy? Przetarłem twarz dłońmi, warcząc do siebie. To moja wina. Nie powinienem zostawiać jej samej w domu i iść do tej pieprzonej piwnicy. Miałem jej pilnować. Justin nigdy mi nie wybaczy jeśli jej się coś stanie.

Wyjąłem telefon, odblokowując go po chwili i wybrałem numer Justina po czym przystawiłem telefon do ucha. Nie chciałem go denerwować kiedy był w pracy, ale nie mogłem czekać. Jeśli coś jej się stanie, Justin musi wiedzieć o tym pierwszy.
-No, co tam, Thomas? – usłyszałem głos przyjaciela w słuchawce i przymknąłem na chwilę powieki, obawiając się jego reakcji.
-Nie ma Emily – mruknąłem po krótkiej chwili.
-Jak to nie ma?
-Nie ma. Poszedłem dla niej po rowerek do siłowni, a kiedy wróciłem, jej nie było nigdzie. Przeszukałem cały dom, ale nigdzie jej nie ma. Nie przebrała się nawet w strój do ćwiczeń, nie zostawiła żadnej kartki, jej telefon i klucze są w sypialni. Nie mam pojęcia gdzie ona jest.
-Kurwa jebana mać – warknął Justin, wciągając głośno powietrze – Będę w domu za 10 minut, nigdzie nie wychodź – rzucił chłodno i rozłączył połączenie, nie dając mi szansy na odpowiedź.

Justin’s pov

-Wróciła? – spytałem, zamykając od razu za sobą drzwi i spojrzałem na Thomasa, który pokręcił przecząco głową, patrząc na mnie ze smutkiem w oczach – Zostawiłeś ją tutaj samą i nie zawołałeś żadnego z chłopaków?
-Ja.. przepraszam Justin. Jeśli coś jej się stanie to będzie tylko moja wina, ja to wiem – powiedział, patrząc na mnie po czym odwrócił wzrok, a ja westchnąłem z irytacją i warknąłem pod nosem, uderzając pięścią w ścianę.
-A Jason? – mruknąłem, czując jak narasta we mnie złość i niepokój.
-Jason jest i śpi w swoim pokoju, przed chwilą u niego byłem.
-Więc Emily nie ma, ale jej rzeczy są i Jason też jest? Co tu jest grane? – wymamrotałem, odwracając się w stronę Thomasa i zmarszczyłem swoje brwi – Emily nie wychodzi bez kluczy i telefonu więc wątpię żeby wyszła z domu. Po za tym obiecała mi, że nigdzie nie wyjdzie. Ktoś musiał tu być.
-Przecież chłopacy stoją przed domem, zauważyliby gdyby ktoś tutaj wchodził.
-Widocznie kurwa nie zauważyli – warknąłem ze złością i przetarłem swoją twarz – Trzeba zadzwonić do Chrisa, musi o wszystkim wiedzieć.
Wyjąłem telefon po czym ruszyłem w stronę schodów, dzwoniąc do niego, a po chwili wszystko mu opowiedziałem. Jest jedyną osobą, która może teraz pomóc. Ja nie mam już gangu i kontaktu z tamtymi ludźmi, za to on ma świetnych ludzi i jestem pewny, że razem ją znajdziemy. O ile w ogóle coś się stało, mam nadzieje że to tylko głupie obawy. Ale jeśli ten dupek ją porwał, przysięgam, że go zabiję. Nie lubiłem go od początku i wiedziałem, że coś jest z nim nie tak. Jeśli coś się stanie mojej żonie to przysięgam, że to będzie koniec Ricka Wilsona.

Patrzyłem na Jasona, trzymając go na swoich rękach i siedząc na fotelu, a on uśmiechał się do mnie delikatnie. Był taki spokojny i piękny. On i Emily byli wszystkim co miałem i nigdy nie pozwolę żeby stała im się krzywda, a jeśli ktoś ich skrzywdzi, zapłaci za to życiem. Co do Emily.. Minęła już godzina, a ja nie mam od niej żadnego znaku i zaczynam mieć najgorsze myśli. Przecież było już tak dobrze, myślałem, że wszystko co najgorsze mamy już za sobą, że teraz będzie już tylko idealnie, ale oczywiście musiał zjawić się ktoś kto to spieprzy. Zaczynałem się też denerwować bo Chris nadal nie przyjechał, a bez niego nie mogę nic zrobić. Tylko on zna tak dobrze Ricka i będzie wiedział gdzie go szukać i co zrobić. Jeśli zacząłbym robić to sam, na własną rękę, mógłbym coś spieprzyć bo po pierwsze nie mam dobrych ludzi, a po drugie nie mam pojęcia o Ricku. Dlatego potrzebuję Chrisa.
O wilku mowa..
-Przepraszam, że tak długo, ale musiałem coś sprawdzić – wydyszał Chris, wchodząc do pokoju Jasona i spojrzał na mnie.
-Oh, to jest coś ważniejszego od życia twojej siostry? – uniosłem brwi, czując jak złość we mnie narasta ponownie.
-Musiałem sprawdzić czy Rick wyjechał ostatnim razem i czy jeśli wyjechał, to wracał albo leciał gdzieś indziej..
-I co? – mruknąłem, wstając i podchodząc do łóżeczka, w którym po chwili położyłem Jasona i podałem mu maskotkę po czym ponownie spojrzałem na Chrisa.
-Rick wyjechał do Anglii ostatnim razem i nadal tam jest. Mam to sprawdzone. Wiem gdzie jest zameldowany i gdzie pracuje. Nie ruszał się z miejsca od długiego czasu więc to mało prawdopodobne, że jest tutaj i to od kilku dni.
-Jesteś pewny? Przecież ktoś dzwonił i pisał do Emily, potem ktoś za nią szedł, a teraz jej nie ma. Kocha ją i pewnie nie może znieść myśli, że ona go nie chce, pewnie chce się zemścić – wyrzuciłem z siebie i pokręciłem głową, wzdychając ciężko.
-Tak, masz racje. To wszystko ma sens, ale nie łączy się z faktami, które poznałem teraz. On jest w Anglii i jestem tego pewny na sto procent, Justin. Jeśli on za tym wszystkim stoi to musiał kogoś wynająć bo sam osobiście nie może tu być – powiedział Chris, patrząc na mnie. Byłem pewny, że to Rick, ale teraz zaczynałem się wahać. Nie składało mi się to wszystko w jedną całość. Skoro Chris jest pewny co do pobytu chłopaka w Anglii to niemożliwe, że jest tutaj. Mógłby kogoś zatrudnić do porwania Emily, ale to są tylko domysły. To wszystko się nie układało i taka była prawda. Coraz bardziej przekonywałem się, że za tym stoi ktoś zupełnie inny. Tylko kto?
-Musimy ją znaleźć, Chris i to jak najszybciej. Nieważne kto to zrobił, ale trzeba ją znaleźć i trzeba zacząć jej szukać teraz.
-Wiem, na dole są informatycy, szukają najmniejszych informacji, zaraz wszystko sprawdzę. Musimy przepytać też sąsiadów, tych twoich ochroniarzy. Jeśli ktoś tutaj był to niemożliwe, że został niezauważony.
-Masz rację – pokiwałem głową, przyjmując do siebie jego słowa i wypuściłem powietrze ustami.
-Bierzmy się do roboty, nie ma czasu – mruknął Chris, na co skinąłem głową i już miałem ruszać do wyjścia z pokoju, ale mój telefon zadzwonił krótko, oznajmiając o przyjściu wiadomości. Westchnąłem, wyjmując telefon i otwierając wiadomość, a kiedy zobaczyłem co w niej było, momentalnie zaschło mi w gardle.
„Bingo, przyjacielu. Wróciłem. Obiecałem ci, że się zemszczę i nie odpuszczę. Patrz kto jest ze mną. Ciekawe jaka jest w łóżku. Dam ci znać kiedy już będę to wiedział. Życz nam dobrej zabawy, Bieber.”
Pod wiadomością było zdjęcie. Emily skulona na łóżku. Wyglądała tak jakby się chowała i bała, a to łamało moje serce. Teraz miałem już pewność kto stał za tym wszystkim i tym razem mu tego nie popuszczę.
Tym razem za to zapłaci.. gorzko zapłaci.

----------------
https://youtu.be/-xJrcWtM6jQ

Hej!!!!
Okej, nie wiem za bardzo co napisać bo dzisiaj jest ciężki dzień.. Wiecie, wszystko co się dzieje na świecie, Paryż w szczególnosci. To jest po prostu okropne i strasznie mnie męczy. Jednak postanowilam dodać rozdział mimo wszystko.
No dobra, więc okazalo sie że to Ryan, jak kilkoro z was podejrzewało.. A reszta, zdziwiona? I jak myślicie, do czego posunie sie Ryan?
Komentujcie!
Do następnego za tydzień, dziękuje za czytanie!
tt: playtimegomezFF

11 komentarzy:

  1. Mam nadzieję że nic złego się jej nie stanie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby Jus ja uratował :) boski

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiem ze Justin ja uratuje. Czuje to.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super mam nadzieje ze bedzie happy end ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju jaki cudowny rodział *-* Mam nadzieję, że Emily nic nie będzie, a Ryan nic nie zdąży jej zrobić. Justin musi ją uratować. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń