21.11.2015

Rozdział 56

Emily’s pov

Silna.
Musiałam być silna.
Musiałam pozostać silna dla Jasona, nieważne co się stanie.
Wypuściłam powietrze ustami i pokręciłam głową, czując łzy w oczach. Byłam sama od jakiś dwóch godzin bo Ryan pojechał coś załatwić. Miałam nadzieję, że miał jakiś wypadek czy coś i że już tutaj nie wróci. Bałam się jak cholera. Ten człowiek był nieobliczalny i to co do mnie mówił, było okropne. Nienawidziłam go. Nienawidziłam go całym sercem. Zacisnęłam powieki, powstrzymując łzy, a w mojej głowie odtworzył się obraz Justina siedzącego z Jasonem na fotelu zaraz po powrocie do domu ze szpitala. Wyglądali tak słodko i uroczo. Moje serce topiło się na ten widok. Byli dla mnie wszystkim, potrzebowałam ich tak cholernie bardzo.
-Wróciłem kochanie – zacisnęłam wargi, słysząc głos tego gnojka, ale nie otworzyłam oczu. Leżałam po prostu na łóżku, mając nadzieję, że zostawi mnie w spokoju, ale to były przecież tylko głupie nadzieje – Nie udawaj, że śpisz, mała.
-Daj mi spokój – powiedziałam i odwróciłam się do niego tyłem po czym otworzyłam oczy, od razu patrząc w ścianę.
-Przyniosłem ci jedzenie, nie jesteś głodna?
-Nie, niczego od ciebie nie chce.
-To trudno. Za to ja chcę od ciebie bardzo wiele – wymamrotał, a podłoga zaskrzypiała, dając znak, że ktoś się po niej porusza. Przełknęłam mimowolnie ślinę, zaciskając dłoń na kocu – Boisz się, co? – zaśmiał się obleśnie.
-Powiedziałam żebyś się ode mnie odwalił. Czego w tym nie rozumiesz tępy chuju? – zawarczałam, nie mogąc się powstrzymać i dosłownie momentalnie usłyszałam wciągane powietrze, a potem poczułam jak chłopak gwałtownie odwraca mnie na plecy i skrzywiłam się przez uderzenie w twardy materac.
-A ja ci mówiłem żebyś lepiej była grzeczna – wysyczał, patrząc na mnie pociemniałymi oczami. Nie potrafiłam utrzymać kontaktu wzrokowego przez strach, który objął całe moje ciało i duszę – Czego w tym nie rozumiesz, hm?
-Zostaw mnie – szepnęłam, zaczynając szybciej oddychać, a chłopak tylko zaśmiał się ironicznie przez co po całym moim ciele przebiegły ciarki. Po krótkiej chwili Ryan nachylił się nade mną i złożył pocałunek na mojej szyi. Zacisnęłam wargi i od razu uderzyłam go dłonią w twarz. Nikt po za Justinem nie ma prawa mnie dotykać. Nikt.
-Ty suko – warknął i spojrzał na mnie ze złością w oczach – Mogłem być delikatny, ale właśnie spieprzyłaś tą szanse – wysyczał i chwycił mocno moje nadgarstki, przez co syknęłam, a chłopak ponownie nachylił się, zaczynając nachalnie i mocno całować i przygryzać skórę na mojej szyi. Mój żołądek skręcił się nieprzyjemnie przez jego ruchy. Miałam ochotę się rozpłakać i krzyczeć o pomoc, ale to by nic nie dało.
Odetchnęłam kiedy Ryan odsunął się ode mnie, ale kiedy zobaczyłam jak ściąga pasek ze spodni, a potem mocno związuje mi nadgarstki, uczucie sprzed kilku chwil powróciło. Chłopak uśmiechnął się do mnie obleśnie i wrócił do całowania, a raczej kaleczenia mojej szyi. Złapał dłońmi moją koszulkę i w upływie krótkich kilku sekund, rozerwał ją na pół i od razu zjechał z pocałunkami w dół. Zacisnęłam powieki, błagając żeby to był tylko zły sen. Nie mogłam się ruszyć. Strach zawładnął moim ciałem. Nie miałam siły ani odwagi żeby walczyć. Po za tym wiedziałam, że i tak bym nie wygrała.
-Jesteś taka seksowna, Emily – wychrypiał chłopak, a mi zachciało się wymiotować od jego słów – Bieber miał szczęście, muszę to przyznać.. – zaśmiał się cicho po czym odpiął moje spodnie, zsuwając je po chwili ze mnie gwałtownie.
-Przestań, proszę.. – szepnęłam, czując jak serce podchodzi mi do gardła, a łzy napływają do oczu – Nie rób tego, błagam.. Zrobię wszystko i przepraszam, tylko tego nie rób..
-Oh, skarbie – zaśmiał się głośno Ryan po czym poczułam jak gładzi dłonią mój policzek, jednak oczy miałam wciąż zamknięte bo wiedziałam, że kiedy je otworze, pęknę i zacznę płakać – Nie masz czego płakać, zaznasz przyjemności jakiej jeszcze nigdy nie zaznałaś, obiecuję – wyszeptał do mojego ucha i w tym samym momencie rozdarł moją dolną bieliznę po czym wszedł we mnie gwałtownie, a ja wciągnęłam powietrze, czując jak łzy strumieniami zaczynają spływać po moich policzkach..

****

Tydzień. Minął tydzień.
Wyglądałam jak wrak człowieka. Praktycznie nic nie jadłam, mało piłam i do tego miałam siniaki dosłownie wszędzie. Ryan nie bił mnie tylko za odszczekiwanie się, bił mnie też za traktowanie go jak powietrze, nie odzywanie się, a także kiedy ktoś go wkurzył. Po prostu wyładowywał swoją złość na mnie. A potem? Potem cieszył się, że w końcu zemścił się na Justinie. Do tego mnie gwałcił. Nie potrafię opisać tego uczucia. Czułam się jak rzecz, a nie jak człowiek. Wszystko mnie bolało, wymiotowałam i płakałam praktycznie cały czas. Nie mogłam na siebie patrzeć kiedy szłam się kąpać. Najgorsze jest to, że nawet wtedy nie miałam chwili dla siebie bo Ryan wchodził sobie kiedy chciał i po prostu na mnie patrzył albo kąpał się ze mną. Ten człowiek jest chory psychicznie. I boję się. Boję się nawet zasypiać. Strasznie mało śpię, praktycznie w ogóle. Cały czas myślę o Justinie, o Jasonie, o Chrisie i o tym dlaczego akurat mnie to spotkało. Już było tak dobrze, wzięliśmy ślub, byliśmy szczęśliwi. Wszystko układało się idealnie, tak jak powinno być.. Najgorsze jest to, że zdaję sobie sprawę z tego, że już nigdy może nie być tak jak kiedyś bo już nigdy mogę nie wrócić do swojego męża i syna. Ryan mówi, że Justin tym razem mnie nie znajdzie bo jesteśmy w takim miejscu gdzie na pewno do nas nie dotrze, a już na pewno nie tak szybko.. „Może kiedy już znajdzie to miejsce, to nas już tutaj nie będzie, a może ty już wtedy będziesz martwa?” To były słowa Ryana. I wiecie co? Zaczynałam w to wierzyć. Minął tydzień. Chris na pewno wie, a on ma naprawdę wielu dobrych ludzi i nadal mnie nie znaleźli. Więc może rzeczywiście im się nie uda? A co jeśli Ryan nawet za chwile postanowi stąd wyjechać i wywiezie mnie gdzieś na koniec świata żebym pracowała jako dziwka? Co jeśli nie przeżyję tej podróży? Już nigdy nie zobaczę uśmiechu swojego dziecka? Nie usłyszę jak pierwszy raz mówi „mama”? Nie poczuję zapachu Justina? Już nigdy go nie pocałuję, nie przytulę i nie usłysze jak miliony razy mówi mi, że mnie kocha? Już nigdy nie zobaczę osób, które są dla mnie całym światem?

Justin’s pov

-No już, cicho skarbie – mruknąłem z desperacją, chodząc po pokoju z płaczącym Jasonem na rękach. Mały płakał tak codziennie i cholernie ciężko było go uspokoić. Byłem z nim u lekarza, ale wszystko jest okej. Nie mam pojęcia co się dzieje, ale już nie daję rady. To wszystko jest dla mnie zbyt ciężkie. Nie potrafię sam go wychowywać – Jason, błagam cię – szepnąłem, czując jak łzy napływają do moich oczu i oparłem swoje czoło o czoło synka – Nie płacz, kochanie. Proszę cię, nie płacz już. Zrób to dla mnie – wyszeptałem, przymykając powieki.
Byłem wykończony. Naprawdę wykończony. W nocy nie mogłem spać. Nie potrafiłem spać sam w łóżku, nie mając pojęcia gdzie jest Emily, a do tego Jason codziennie się budził. A w dzień? W dzień robiłem wszystko co w mojej mocy żeby znaleźć Emily, razem z Chrisem, no i opiekowałem się oczywiście Jasonem. I miałem dość. Nie miałem już siły. 24 godziny na dobę byłem zdenerwowany i załamany. Nie potrafiłem zajmować się dobrze dzieckiem w takim stanie, ale z drugiej strony cieszyłem się, że Jason jest ze mną. Jednak on dodawał mi otuchy. On i Emily to całe moje życie.

-Justin – usłyszałem ciche mruknięcie i od razu podniosłem głowę, uchylając swoje powieki. Nawet nie zorientowałem się kiedy zasnąłem razem z Jasonem, siedząc na fotelu. Spojrzałem na osobę przede mną i uśmiechnąłem się słabo.
-Co tu robisz, mamo? – mruknąłem cicho, ponieważ Jason spał.
-Myślałeś, że zostawimy cię tutaj tak samego? Cały czas mówisz, że sobie radzisz i jest okej, a Thomas powiedział, że jest na odwrót. Dlaczego nie powiedziałeś, że potrzebujesz pomocy? – westchnęła ciężko, patrząc na mnie smutnym, ale także karcącym wzrokiem.
-Bo nie potrzebuję. Radzę sobie, naprawdę, a wy macie swoje problemy. Nie zawracajcie sobie głowy mną – wymamrotałem, wzruszając ramionami po czym wstałem ostrożnie z fotela i podszedłem do łóżeczka, kładąc w nim po chwili Jasona, a potem przykryłem go kołderką.
-Justin, spójrz na siebie. Od razu widać, że jesteś wymęczony i nie śpisz, nie jesz. Nie dajesz sobie rady, wiem to. Nie musisz mnie okłamywać – wymamrotała cicho, a ja westchnąłem, wiedząc że ma rację. To nie tak, że chciałem ją okłamywać. Po prostu nie chcę żeby się zamartwiała mną bo sama ma swoje problemy – Dlatego tu jestem. Ja, tata i Jay. Przyjechaliśmy i zostaniemy tutaj żeby ci pomóc przejść przez to i pomóc ci w opiece nad Jasonem.
-Mamo.. – mruknąłem, odwracając się w jej stronę i spojrzałem na nią z bólem w oczach – Dziękuje.. To prawda, nie daję rady. Nie daję rady bo nie wiem gdzie jest Emily, co się z nią dzieje, Jason cały czas płacze, budzi się w nocy i nie wiem dlaczego..
-Tęskni – przerwała mi mama, a ja zmarszczyłem brwi, patrząc na nią pytająco – Tęskni za Emily. Dzieci też czują, wiesz? On wyczuwa, że jest coś nie tak bo jesteś załamany i zdenerwowany, a do tego nie ma Emily. Dlatego płacze.
Przetarłem twarz dłońmi, biorąc do siebie słowa mojej rodzicielki. Właściwie to ma sens. W końcu jak mogę uspakajać swoje dziecko skoro sam nie jestem spokojny?
-A co do Emily.. Ona się znajdzie, zobaczysz.
-A co jeśli nie? Nie potrafię jej znaleźć, robimy wszystko, ale nie udaje nam się. Ja nawet nie wiem czy ona.. – przerwałem, nie potrafiąc powiedzieć tego na głos. Mama spojrzała na mnie z bólem po czym podeszła bliżej mnie i od razu mnie przytuliła, a ja po prostu pękłem. Zacząłem płakać z bezradności. Nazwij mnie cipą, ale nie masz pojęcia jak to jest kiedy dziewczyna, która jest dla ciebie wszystkim, znika i nie masz o niej żadnej wiadomości. Czułem się tak bezsilnie. Nie mogłem nic zrobić prócz czekania i sprawdzania najdziwniejszych miejsc Nowego Jorku. Nawet nie wiedziałem czy ona tutaj jest. Może ją wywiózł? Może jest na drugim końcu świata? W mojej głowie roiło się od pytań, ale nikt na nie nie odpowiadał bo nikt nie znał na nie odpowiedzi.

-Nadal nic nie mamy – mruknął David, patrząc w ekran laptopa, a ja schowałem twarz w dłoniach, ciężko oddychając.
-To jest niemożliwe. Musi być jakiś trop. Koleś nie jest aż tak inteligentny żeby nie zostawić po sobie żadnego śladu – powiedział Chris, w jego głosie było słychać irytację, a także desperację. Tak jak ja, wmawiał sobie, że na pewno coś jest żeby mieć choć najmniejszą nadzieję. Oboje czuliśmy się tak samo, mimo że tego sobie nie mówiliśmy. Bo nie musieliśmy mówić. Nie potrzebowaliśmy słów, wystarczyło, że na siebie spojrzeliśmy.
-A może sprawdzimy jego ostatnie miejsce zamieszkania jeszcze raz? Sąsiadów, znajomych? – zapytał jeden z chłopaków, a ja podniosłem głowę i spojrzałem na niego uważnie.
-To nie jest zły pomysł. Musimy cały czas coś robić więc jutro z samego rana tam pojedziesz i weź ze sobą dwóch chłopaków – powiedział Chris, patrząc na niego po czym wziął energetyka, upijając po chwili łyka. Wyglądaliśmy tak samo. Byliśmy przygnębieni, nie wyspani i wykończeni. W ciągu tego tygodnia potrafiliśmy jeździć czasami w nocy po mieście, szukając Emily, mimo że wiedzieliśmy, że to nie będzie miało sensu. Po prostu nie mogliśmy siedzieć na miejscu, musieliśmy coś robić.
-Rodzice Justina przyjechali więc to trochę ułatwi nam robotę bo będą mogli zająć się małym – powiedział Chris i oblizał swoje wargi – Ja jutro z Justinem przeszukam jeszcze raz każdy opuszczony budynek i każdy park, wy zajmiecie się szukaniem informacji przez komputer, Thomas, Drake i Sam pojedziecie sprawdzić plaże i popytacie w miejscach gdzie sprzedają narkotyki o Ryana.
Chłopaki pokiwali głowami, zgadzając się z Chrisem, a ja po prostu patrzyłem przed siebie. Niby codziennie coś robiliśmy, ale właściwie to robiliśmy to samo. Sprawdzaliśmy te same miejsca i szczerze mówiąc to znałem je na pamięć, ale nie umieliśmy przestać.
-Justin, możemy porozmawiać? – z rozmyślenia wyrwał mnie głos Chrisa. Spojrzałem na niego i pokiwałem twierdząco głową, a chłopak wstał, kierując się do wyjścia z domu więc poszedłem za nim ciekawy co chce mi powiedzieć.
-Więc o co chodzi? – spytałem kiedy byliśmy już na zewnątrz i wsunąłem dłonie do kieszeni spodni.
-Jak się trzymasz? – zapytał, kompletnie zaskakując mnie tym pytaniem. Tak naprawdę w ogóle nie rozmawialiśmy o takich rzeczach. Nasze rozmowy składały się tylko z planowania co będziemy robić teraz żeby znaleźć Emily i nic po za tym.
-Cóż.. – wzruszyłem ramionami, uśmiechając się ironicznie – Czuję się jak kompletne gówno bo nie potrafię znaleźć swojej żony.
-Zabawne, co? Byłeś w gangu, ja jestem nadal i robiliśmy różne rzeczy, znajdywaliśmy najlepszych gangsterów, a nie potrafimy znaleźć najbliższej nam osoby..
-Prawda? – zaśmiałem się bez humoru i pokręciłem głową – Nie wierzę, że Ryan może być aż tak sprytny i dobry.
-Justin.. – mruknął Chris, a ton jego głosu sprawił, że musiałem na niego spojrzeć – Szukamy jej i ja nadal mam nadzieję, ale jeśli okaże się, że.. jeśli jej nie znajdziemy lub jeśli ją znajdziemy, ale.. – przerwał, wciągając nerwowo powietrze – To wiedz, że jestem ci wdzięczny. Sprawiłeś, że moja siostra była szczęśliwa, naprawdę cholernie szczęśliwa. Między wami było różnie, raniliście siebie nawzajem, ale mimo wszystko było widać, że kochacie siebie najbardziej na świecie. Chce ci podziękować, że się nią opiekowałeś, że byłeś przy niej i że ją kochałeś i kochasz cały czas. Byłeś i jesteś dla niej najlepszym mężem jakiego mogłaby mieć. I jesteś też świetnym ojcem dla Jasona. Jestem pewny, że nieważne co się stanie, Jason też ci kiedyś podziękuje za wszystko. Tylko się nie poddawaj. Musisz zostać silny dla niego bo ty masz jeszcze dla kogo być silny.
Patrzyłem na Chrisa, nie potrafiąc wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku. Tutaj nie chodziło tylko o to co powiedział mi Chris, ale o to że przyjął do siebie najgorszą myśl. Jednak nie obwiniałem go o to. On potrafił to zrobić, ja nie. I miał racje, mówiąc, że muszę być silny bo Jason mnie potrzebuje. Ma w tym momencie tylko mnie i nie mogę go zawieść.
-Ty też masz dla kogo być silny. Masz Carly. I masz mnie. Jesteś dla mnie jak brat, Chris.

***
"Jestem tutaj bez ciebie, kochanie
Lecz wciąż tkwisz w moim samotnym umyśle
I myślę o tobie, kochanie
I śnię o tobie przez cały czas
Jestem tu bez ciebie kochanie
Lecz wciąż jesteś ze mną w moich snach
A dziś wieczorem jesteśmy tylko ty i ja"
--------------
https://youtu.be/kPBzTxZQG5Q

Hej wszystkim!
Jest już nowy rozdział. Teraz pewnie będzie sie każdy pojawial w soboty. Zobaczymy.
No okej więc.. jak rozdział? podobał sie? jak wasze wrazenia po tym co stalo sie Emily i po tym jak Justin sie zachowuje? myślicie, że dadzą rade ją znaleźć? piszcie w komentarzach!
do następnego! ❤

4 komentarze:

  1. Boże kiedy oni ją znajdą?! Cudowny! Ale kiedy oni ją znajdą do cholery?! I nadal Cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Płacze razem z Justinem 😭😭😭 świetny do następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Super czekam ☺

    OdpowiedzUsuń